W dzisiejszym odcinku rozmawiam z Piotrem, który opowiada o swojej fascynującej drodze do buddyzmu i pracy doktorskiej na ten temat. Zaczynamy od jego zainteresowania świadomym śnieniem i doświadczeniami poza ciałem, które stopniowo zmieniły jego materialistyczny światopogląd. Piotr dzieli się, jak medytacja i kursy Vipassany wpłynęły na jego życie i zainteresowanie buddyzmem, prowadząc go do głębszego zrozumienia sutr i filozofii buddyjskiej.
Rozmawiamy o różnicach między buddyzmem a innymi religiami, w tym o koncepcji Boga i reinkarnacji. Piotr wyjaśnia, jak buddyzm oferuje realistyczne podejście do zakończenia cyklu odradzania się, co było dla niego kluczowe w poszukiwaniu zdrowia psychicznego i duchowego.
W dalszej części dyskusji Piotr omawia swoją pracę doktorską, skupiając się na praktykach duchowych i filozofii, które są często pomijane w akademickim podejściu do filozofii. Podkreśla znaczenie praktyki duchowej jako integralnej części filozofii, a nie tylko intelektualnej spekulacji.
Poruszamy również temat różnic między wschodnimi i zachodnimi podejściami do duchowości, w tym jak buddyzm zachowuje naukowy charakter, jednocześnie oferując głębokie duchowe doświadczenia. Piotr krytykuje współczesne podejście do praktyki buddyjskiej, które często skupia się na intensywnych technikach medytacyjnych, zamiast na naturalnym rozwoju duchowym poprzez codzienne życie.
Na zakończenie Piotr dzieli się swoimi przemyśleniami na temat Brahmawihar i Dżhan, wyjaśniając ich znaczenie w praktyce buddyjskiej oraz jak mogą one prowadzić do głębszego zrozumienia i doświadczenia duchowego. Rozmowa kończy się refleksją nad rolą nauczycieli duchowych i znaczeniem bycia własną wyspą w praktyce buddyjskiej.
Strona Piotra: https://sunyanando.pl/
-Okej, no to lecimy. Piotrze, witam Cię na podcaście. -Witam. -I po pierwsze chciałem przeczytałem ją I jest bardzo, bardzo interesująca I chyba większość czasu jej poświęcimy. Chyba nie masz nic przeciwko temu. Miałem nic przeciwko. Chciałem zapytać dlaczego buddyzm, ale pewnie równie dobrze mógłbym zapytać dlaczego praca doktorska na temat buddyzmu to się będzie wiązać jedno z drugim?
[00:00:59] Piotr Płaneta:
Trochę.
[00:01:01] Piotr Marcinów:
To pytanie, na które chcesz albo odpowiedź na gruba.
[00:01:06] Piotr Płaneta:
Długo. -No wiesz, faktycznie są powiązane, więc mogę odpowiedzieć na obydwa. No więc dlaczego buddyzm? To się zaczęło tak trochę przypadkowo, trochę nieprzypadkowo, więc ja w ogóle jeśli idzie o duchowość to się zacząłem interesować od świadomego śnienia, ponieważ ja wcześniej byłem takim bardzo, że tak powiem realizującym magnostykiem I naukowy światopogląd I tak dalej jakby nie wierzyłem w nic więcej, że tak powiem. W szczęście no byłem w zasadzie materialistą, znaczy w takim sensie filozoficznym Jak byłem nastolatkiem, natomiast właśnie grając w grę komputerową online kolega mi powiedział, że jest coś takiego jak świadome śnienie.
Nauczyłem na Wikipedii są badania naukowe, prawda, że można uświadomić, stwierdziłem, że się tego nauczę I się nauczyłem. No I jak to zacząłem praktykować I doświadczać, no to jakby obudziła się we mnie taka, no coś takiego ciekawość, jakby taka, że zawsze nie wiem czegoś takiego, że wszyscy jakby nie wiedziałem, że taka, że takie magiczne rzeczy istnieją, ale bardzo chciałbym, żeby istniały, tylko w sobie nie wierzyłem. Zwłaszcza, że tam już za pierwszym razem jak miałem pierwsze tam świadomość śliny, to już takie białe światło widziałem przed oczami I tak dalej. No a potem poszedłem w OB właśnie. -Wyjaśnij
[00:02:37] Piotr Marcinów:
OB.
[00:02:38] Piotr Płaneta:
-Auto of but experience, wychodzenie z ciała I tak dalej. To też mi się udało. No I właśnie za pierwszym razem doświadczyłem, to było takie niesamowite doświadczenie, więc powiedzmy, że to już powoli zaczęło kruszyć mój materialistyczny światopogląd. A potem właśnie no chciałem się nauczyć to bardziej, bo po prostu jakby osiągnąłem jakby pewien tam pułap tego świadomego się nie wychodzenia z ciała, że nie potrafiłem już zrobić nic więcej niż do tej pory, więc się nauczyć medytować, żeby pogłębić jakby, żeby się nauczyć czegoś nowego. No I poszedłem właśnie do mojej promotorki na dyżur profesor Jakubczak I zapytałem ją o medytację. No I ona mi poleciła właśnie kurs VIPASANLYGOENKI, na który pojechałem.
No I to było takie, że tak powiem ambiwalentne, no bo z jednej strony fajnie, bo bo się nauczyłem medytacji, ale z drugiej strony to było zupełnie co innego niż mnie wtedy interesowało, bo ja właśnie chciałem wychodzić z ciała, jakby eksplorować takie bardziej inne rzeczywistości, a tam cały czas mówili, żeby wracać do ciała I tak dalej, ale ogólnie zacząłem się interesować przez to buddyzmem jakby suttami, bo też właśnie już zacząłem pisać tam jakieś tam rzeczy na studia o tym I zacząłem się zaznajamiać jakby no z tym słowem buddy, że tak powiem.
No, więc jakby tutaj to zainteresowanie intelektualne już było, więc dlaczego doktorat to trochę w tą stronę, natomiast w międzyczasie podziały się jakieś tam rzeczy powiedzmy to co zobaczyłem na pewnym poziomie tego doświadczenia jakby nie mogłem tego wyjaśnić inaczej po prostu szukałem jakby odpowiedzi na to, co się ze mną stało. No I Suty Budlickie to było jedyne miejsce, w których znalazłem jakby takie pocieszenie właśnie, ponieważ powiedzmy, że doświadczyłem jakby takiego wglądu, że faktycznie reinkarnacja istnieje, że to jest jakby się nie kończy, że tak powiem I to było bardzo przerażające I właśnie buddyzm dawał właśnie, Budda totalnie opisywał te wszystkie stany I właśnie on mówił, że jest tego koniec, jakby można zakończyć ten cykl odradzania I to było dla mnie taka droga do odzyskania takiego zdrowia psychicznego, że tak powiem w sensie wygaszenia tego lęku, że to można jednak skończyć.
No I wtedy tak naprawdę wziąłem schronienie w bucie dla mnie Sandze jakby tak bardzo głęboko, bo po prostu dla mnie to było. No właśnie to jest prawdziwy buddys, czyli prawdziwy buddys jest wyjściem z koła odrodzenia, prawda? Ponieważ jakby dla mnie to jest, mam jakiś tam wgląd w to, że to odrodzenie jest prawdą I tak jak Budda to przedstawiał, jest raczej straszne bardziej niż pozytywne, że ponieważ częścią tego wglądu było to, że to nie jest tak, że o pójdziemy sobie do nieba I będzie super, tylko właśnie, że tak jak mniej więcej jest teraz, tak będzie dalej I że to się nie kończy w pewnym sensie I to było przerażające. Więc jakby tak już kończąc, więc to było właśnie to przyjęcie schronień I dlatego buddyzm, bo on jakby daje, Budda jakby właśnie daje tą perspektywę, że jest koniec Samsary naprawdę I to wydaje mi się bardzo realistyczne plus ogólnie buddyzm jest taki bardzo właśnie mimo wszystko naukowy w pewnym sensie taki odarty z rytualizmu, więc bardzo mi się to podoba, jest bardzo sensowny.
A dlaczego praca? No po prostu to właśnie dlatego, że I tak już w tym siedziałem I tak to zgłębiałem, więc na zasadzie ja po prostu bardziej po prostu chciałem zrobić doktorat z filozofii I po prostu to mi było najbliższe, a w międzyczasie widzenia doktoratu ja już nawet nie pamiętam dat dokładnie czy te wglądy były przed czy po rozpoczęcia przewodu I tak dalej, ale no po prostu było to tak, że chciałem pisać z czegoś doktorat I to było mi najbliższe, więc Dlatego ten temat był taki ogólny, bo jeszcze nie wiedziałem dokładnie o czym I to był taki etap bardzo głębokiego zgłębiania sód. No I właśnie w tym etapie zgłębiania tego wszystkiego doszedłem właśnie, że będę się bardziej skupiał na tej tematyce mety I damy jako drogi przez całe życie. No I tak to się wyklarowało, więc powiedzmy, że to zainteresowanie intelektualne było już od wielu lat, ale pogłębiło się jednak wtedy, kiedy no w pewnym sensie stałem się buddystą tak naprawdę.
[00:06:53] Piotr Marcinów:
No właśnie wspaniałe słowo meta, czyli minująca dobroć jak najczęściej się tłumaczy I do tego wrócimy. Ale zanim to zaczynasz swój doktorat pisząc o ćwiczeniach duchowych, o tych pracach hadota. No właśnie, to jest taki sposób uprawiania filozofii, który jest mało obecny w Akademii, prawda? No niestety,
[00:07:27] Piotr Płaneta:
natomiast no jest to właśnie można powiedzieć niezbyt korzystne według mnie, ponieważ no filozofia właśnie samym słowie oznacza umiłowanie mądrości, a umiłowanie to też życia w ten sposób, więc dla mnie jakby filozofia z natury była właśnie ćwiczeniem duchowym, natomiast ona później dopiero w czasach bardziej nowożytnych stała się taką no bardzo intelektualną, taką czysto abstrakcyjną dziedziną, w zasadzie taką metafizyką w sensie próby intelektualnego zrozumienia natury rzeczywistości, co moim zdaniem w dużej mierze było właśnie takim, to powoli odchodziło od tego, czym to miało być. Znaczy już wcześniej tak naprawdę, wiesz, ale dla mnie moim zdaniem filozofia w czasach starożytnych to było takie najlepiej wtedy to wszystko wyglądało.
[00:08:22] Piotr Marcinów:
No właśnie, przypomina mi się, że gdzieś słyszałem, że właśnie kościół katolicki, czy w ogóle kościół dużo zmienił, jeśli chodzi o podejście dla filozofii, bo religia miała ładować te wszystkie odpowiedzi, a filozofia stała się tylko nauką pomocną, która miała wyjaśnić, wytłumaczyć, szukać zrozumienia. Natomiast praktyki duchowe były związane już z religią. I to się później z czasem pogłębia. Później to jest już tylko czysto intelektualna, czysto intelektualna aktywność bez tego właśnie głębszego egzystencjalnego wymiaru. W tym sensie, że filozof właśnie szuka tej głębi I sposobu na życie zgodne z filozofią.
[00:09:23] Piotr Płaneta:
Tak, znaczy powiem ci, że to jest gruby temat. Ogólnie uważam, że kościół bardzo namieszał. Nie tylko z tego powodu, ale to jest innego. Ja akurat mocno to przestudiowałem. No bo ogólnie jakby takie właśnie nawet na egzaminie doktorskim właśnie koncepcje nieśmiertelności ideą mędrca filozofii to były takie dwa moje główne zagadnienia. Więc po prostu przebadałem też mocno właśnie historię chrześcijaństwa, z którym swoją drogą też mam dość ciekawą relację, bo akurat powiedzmy, że chrześcijaństwo jako tako ogólnie jest mi dość bliskie. Wiadomo nie tak jak buddyzm, ale jakby lubię się inspirować.
Natomiast no chrześcijaństwa, kościół katolicki są trochę dwie różne rzeczy. To tak jak mamy to wczesne chrześcijaństwo, no nie I po prostu jakby jak moim zdaniem Biblii jest dużo mniej jakby takich treści, które są bez sensu w przeciwieństwie do późniejszych właśnie doktryn kościelnych I właśnie przestudiowałem to I doszedłem do tego, że problem właśnie pojawił się przede wszystkim wtedy, kiedy no w tak kilka wieków prawda po Jezusie Chrystusie zaczęto właśnie łączyć troszeczkę jakby taką bardzo intensywną wiarę w interwencję Boga judaizmu z takim abstrakcyjnym absolutyzmem greckiej filozofii z tą wiarą Kościoła jakby wiesz takiego chrześcijańskiego I to połączenie po prostu nie gra jakby problem polega na tym, że według moich badań Biblii jest taki właśnie McLarian się nazywa ma taki kanał na YouTubie taki badacz Biblii. Ja bardzo polecam I on właśnie mówi, że w zasadzie Biblii Bóg nie był ani wszechmocny, ani wszech dobry, ani wszechwiedzący.
Jeżeli cokolwiek, to być może wszechdobry, ale nie było jakby tego wszech, bo te wszech to są właśnie. Nie było absolutnym, tak. Nie było absolutnym, bo te absolutne rzeczy one dotyczą bardziej filozofii greckiej, natomiast filozofii greckiej Bóg nigdy nie był zaangażowany w świat. Był absolutem, który był bardziej poza światem, jeżeli w ogóle. Bo tam też mocny pluralizm myśli. Natomiast no potem właśnie zaczęły się problemy, bo skoro Bóg jest wszechmocny, wszechdobry I wszechwiedzący, to dlaczego istnieje zło I cały problem teoredycei się zaczął pojawiać. Natomiast właśnie moim zdaniem odpowiedź biblijna była taka, że Bóg nie miał tych atrybutów, Jakby był potężny bardziej niż człowiek, ale nie był wszechpotężny.
[00:11:59] Piotr Marcinów:
I to jest totalnie zgodne z buddyzmem, gdzie Brahmy No właśnie o czym chciałem powiedzieć. To zupełnie przypomina nie tylko buddyzm, ale również przynajmniej niektóre formy hinduizmu, prawda? Że tylko ten Brahman jest absolutem, ale on jest bezosobowy. Natomiast ten cały panteon to są mniej lub bardziej urzeczywistnione zrealizowane istoty, ale nie są właśnie takie nie są absolutem po prostu.
[00:12:35] Piotr Płaneta:
Tak totalnie tak jest we wszystkich tych religiach jest tak że te bóstwa ja to nazywam bóstwa właśnie nawet te bardzo wysokie jakby archaiczne istoty no nie są jednak tym doskonałym absolutem natomiast według mnie właśnie we wczesnym chrześcijaństwie też nie był Bóg tym totalnym absolutem natomiast właśnie później ci filozofowie jak święta Augustyn I tak dalej zaczęli właśnie tworzyć tą koncepcję Boga taką filozoficzną I tak naprawdę tą koncepcję Boga taką filozoficzną I tak naprawdę filozofia się zrobiła z jednej strony właśnie taką teody całą właśnie takim absolutyzowaniem Boga I w sumie scholastyką I po prostu tak naprawdę ta odpowiedź nowożytności to była troszeczkę wyjście tak naprawdę z tego filozofii Kościoła Katolickiego I to trzeba mieć też troszeczkę takiego wdzięczności I wyrozumiałości dla tych filozofów jak Kartesiu, Spinoza, tam John Lock I tak dalej, bo oni tak naprawdę bardzo sprytnie powoli tworzyli filozofię, która jakby z jednej strony rozprawiała się z tym ancion reżim takim politycznym I jakby z takim filozofią Kościoła Katolickiego w taki sposób, że jednak nie spłonęli na stosie, a mogli jakby prawda, więc jakby oni musieli bardzo ostrożnie swoje poglądy powolutku, że tak powiem.
Właśnie kiedyś jeden taki doktor z mojej uczelni się powiedział, że spinoza to po prostu włożył taki w mrowisko, że w zasadzie on to zrobił tak, że nie mogli mu zarzucić tak naprawdę, bo mimo wszystko on nadal to tłumaczył Bogiem I tak dalej, ale tak naprawdę przywrócił panteizm, czyli taką właśnie bardzo starożytną wizję rzeczywistości, która w zasadzie była główna I która w zasadzie w buddyzmie jako to reinkarnacja też trochę się przejawia prawda, więc no tak.
[00:14:26] Piotr Marcinów:
Tak to widzę. No to porzućmy teraz tę filozofię I religię Zachodu I przyjrzyjmy się trochę schodowi, bo jest ważny element, o którym wspomniałeś samsara, czyli reinkarnacja. Tak. A nie, nie do końca chciałbym jeszcze to porzucić, bo jednak na Zachodzie wyobrażenie na temat reinkarnacji jest bardzo romantyczne. To bardziej przypomina takie wyobrażenie, że reinkarnacja to jak szkoła, że się uczy, idzie się do klasy I albo się zda, albo się nie zda, ale generalnie dzisiaj coraz wyżej, coraz wyżej, coraz wyżej. Mamy taki obraz właśnie szkoły, rozwoju I generalnie ten rozwój jest w takim pozytywnym kierunku. Natomiast spojrzę na te opisy Samsary I to niezależnie, czy to będą teksty jogiczne, Haga Wadita czy Sutry buddyjskie.
Raczej tam tak nie ma. To raczej jest, że cały czas to staje się siedzieć w tej pierwszej klasie I się nie idzie dalej, dopóki właśnie się nie podejmie tego świadomego rozwoju. Sam Sara generalnie nie jest widziana, czy reinkarnacja nie jest widziana pozytywnie. Oczywiście myśląc o reinkarnacji jako alternatywy dla wiecznego piekła, bo to był bardzo często ogromny strach, to co na Zachodzie, no to rozumiem takie pozytywne widzenie tego aspektu jako tylko pewne czasowe, czasowe cierpienia. -Rozumiem,
[00:16:07] Piotr Płaneta:
że masz na myśli na zachodzie te bardziej new age'owe formy rozumienia rękawic. -Tak, tak, tak, bo to jest popularne. -Bo tam właśnie też dotarłem do źródeł, że Platon tak naprawdę oni mieli taką wizję, że no też była reinkarnacja I ona nie była szczególnie pozytywna jakby była traktowana w starożytności raczej jako właśnie taki formę czyśćca jako coś negatywnego Właśnie też był tartar itd. Więc też te wymiary takie bardziej piekielne I istniały jako część tej drogi. Natomiast z tego właśnie co oni mówili to u Platona było coś takiego czy tam u Sokratesa, bo to w zasadzie wiesz można powiedzieć podobne, że trzeba przeżyć trzy życia jako cnotliwy człowiek I że wtedy człowiek się staje gwiazdą I jest jedni z bogami I wtedy oni uważali, że to już jest koniec, że jak już jakby odrodzisz się jako w tym świecie bus, to już w zasadzie stamtąd nie upadasz.
To tak też widzimy, że wiele bogów tak uważa, prawda, że jest to supta tam o Backa Brahma, że on myśli, że jest wieczny I że jest twórcą wszechświata I że nigdy to się nie skończy. Natomiast Budda mówi mu, że nie jesteś wieczny Bako I twój koniec jest nieuchronny, że tak powiem.
[00:17:21] Piotr Marcinów:
No właśnie u Placona to chyba widać ten duży wpływ tego nurtu mistycznego Orfickiego I oni tam właśnie dostawali. Tak.
[00:17:35] Piotr Płaneta:
Ja właśnie uważam, że co jest takim brakującym ogniwem zrozumienia większości ludzi, którzy badają nawet te tematy, to jest właśnie wpływ misteriów. Jakby ja uważam że misteria to w ogóle tam się działo tak naprawdę najwięcej I ta filozofia to jest taka trochę taki efekt uboczny tego co się działo na misteriach tak naprawdę, a jakby u nas w kulturze na pierwszy plan jakby słońce oświeca filozofia, księżyc, misteria, a tak naprawdę to światło księżyca w tym kontekście jest dużo bardziej istotne. Natomiast ten aspekt jest pomijany, ale da się znaleźć na szczęście też literaturę w tym temacie, tylko trzeba poszukać, że tak powiem. No właśnie,
[00:18:16] Piotr Marcinów:
jest jakiś chyba z rok czy dwa lata temu przeczytałem tą książkę. Ona miała tytuł Spolszczona, książka nie jest przetłumaczona po polsku, bo to brzmiałoby jakoś religia bez nazwy I to była poświęcona monografia właśnie misteriom. Jak one miały ogromne znaczenie I tamten autor wspomina, że Platon mówi, że właśnie te misteria są jak gdyby podstawą cywilizacji, że to, że osoby przechodzą te mistyczne przeżycia pozwala im trzymać w ryzach całe społeczeństwo, że to jest jak gdyby źródło tej całej cywilizacji. Niezwykle ciekawe, tym bardziej, że podczas tych misterii były dosyć mocno używane środki psychoaktywne, psychodeliki.
Ale to jest temat pewnie na inne spotkanie, bo mimo wszystko już mówię, rozmawiałem trochę, a chciałbym przejść do Twojej niezwykle ciekawej pracy doktorskiej. Jasne, na jasne. Co po pierwsze mnie bardzo ucieszyło I było dla mnie ważne, to zwróciłeś uwagę na to, że jednak w Sutrach jest trochę inny model praktyki, bo na zachodzie, szczególnie w takich kręgach związanych z Terravadą, jest taki model właśnie Vipassany czy odosobnień, że de facto aby rozwijać się, praktykować, to się udaje na jakiś krótszy lub dłuższy czas I się bardzo intensywnie praktykuje medytację. Natomiast w Sutrach ten model jest inny.
Szczególnie jest inny dla osób świeckich, czyli nie dla mnichów.
[00:20:15] Piotr Płaneta:
Chcesz, żebym zaraz nie omówił ten temat, dlaczego tak jest na
[00:20:19] Piotr Marcinów:
zachodzie? Dlaczego tak jest? Czy dlaczego tak to zmienić? Że tak jest, że tak jest na zachodzie, to wiemy I być może później wrócimy, dlaczego to było, dlaczego tak się stało? Ale Chciałbym żebyś więcej później na temat tego modelu jaki jest we wczesnych tekstach buddyjskich.
[00:20:38] Piotr Płaneta:
Tak znaczy od razu powiem, że wydaje mi się jeszcze tak powiem może kikasów dlaczego tak jest to może być to jest przydatne tak ogólnie bo wydaje mi się że po prostu z mojego doświadczenia bo w ogóle ja mam takie powiedzenie że jak chcę zrozumieć historię to patrz na to co jest teraz ponieważ ja uważam że nasza natura ludzka w zasadzie się nie zmienia zmieniają się tylko czasy okoliczności natomiast ludzie są tacy sami po prostu ewolucja potrzebuje znacznie więcej czasu żeby zmieniać człowieka tak bardzo dogłębnie I no po prostu jest tak że więc mogę też obserwować siebie jakby introspekcja może mi tak naprawdę wiele wyłonić na temat też historii I po prostu no ja właśnie jak mówiłem jako nastolatek byłem takim ateizującym magnostykiem I po prostu to co mi się na przykład w Vipassanie spodobało goinki to właśnie ten taki sekulary I właśnie to że nie ma właśnie takiego podejścia jak w kościele, który mnie po prostu rozczarował w jakimś sensie, jakby nie czułem tego, więc tak samo każda religia mi się z góry kojarzyła jako znowu to samo, tylko w innej formie. No nie? Jakby na początku jak jest się w takiej ignorancji, to się nie rozumie, że to jest trochę co innego, że że nie wszystkie religie są takie same I tak dalej, tylko człowiek tak trochę uogólnia im mamy mniejszą wiedzę, tym bardziej generalizujemy.
No I po prostu, więc ten sekularyzm I właśnie ta nacisk na technikę ja bym to powiedział, to jest właśnie to, co przyciąga ludzi zarówno do szamanizmu, jak I do buddyzmu, do jogi I współcześnie to jest właśnie to, że tam są techniki duchowe. Nie ma tylko takiej tajemnicy, tylko wszystko jest kawa na ławę jakby naukowo co masz robić, żeby osiągnąć jakieś tam rezultaty. To jest moim zdaniem ta główna różnica. Natomiast właśnie niestety dochodzi tutaj totalnie do sytuacji wyrzucenia dziecka razem z wodą do kąpieli, ponieważ próbując wszystko tak ztechnicyzować, jakby właśnie staje się to trochę takie inżynieryjne I takie intensywne I wchodzą te wszystkie takie inne splaminia.
Natomiast jest to totalnie, moim zdaniem kompletnie jest to nie tak jak w sutach, ponieważ jakby jak ja to widzę w sutach, to po prostu to, co był to uczy, to jest takie mega naturalne I po prostu jest to bardziej kwestia refleksji I zmiany swoich uczuć na co dzień stopniowo I zrozumienie, że tu chodzi o dobroć I o po prostu czyste serce, powoli odpuszczanie w czułości I tak dalej. I to naprawdę nie trzeba żadnej jakby techniki medytacyjnej, żadnych odosobnień takich intensywnych. Po prostu to trzeba po prostu jakby aplikować w całym życiu stopniowo I po prostu się zmieniać poprzez zwykłe rzeczy, które nam towarzyszą na co dzień, czyli wybory takie jak co robimy z naszym czasem, o czym myślimy, jakie odczuwamy emocje, jakie mamy spojrzenie na świat. I to jest tak naprawdę wszystko mega naturalne, a siedzenie po dziesięć godzin dziennie I skanowanie swojego ciała nie jest naturalne po prostu jakby.
Więc to jest pewien wymysł intelektu ludzkiego, a tak naprawdę to, czego buty uczy, to jest po prostu to, co jest w naturze, to co jest w nas, tylko troszeczkę jakby pokazuje w jaki sposób się w tym poruszać. Natomiast sama esencja tej naturalności doświadczenia jest totalnie jakby częścią tego wszystkiego I dlatego właśnie jest to tak ważne I dlatego też w tej pracy no troszeczkę no bardzo jakby wychwalam I pokazuje, że to jest tak jakbym to rozumiał to naturalne podejście I nawet na końcu pracy troszeczkę krytykuje właśnie to takie zbyt ztechnicyzowane. Troszeczkę.
Zbyt takie intensywne podejście, że tak powiem,
[00:24:11] Piotr Marcinów:
Troszeczkę. Troszeczkę to jest eufemizm, bo bardzo ostro krytykujesz. Bardzo ostro krytykujesz I bardzo ostro mówisz o zagrożeniach, czy niebezpieczeństwa jakoś się kryją za taką intensywną, de facto jednostronną, bo to jest naprawdę jednostronna praktyka. I to dla mnie było na tyle ciekawe, że większość osób, które wspomina nawet, mówi o tym, że taki sposób praktyki jest tak naprawdę produkt XX wieku I reform, jakie miały miejsce w świecie Terravady. W dalszym ciągu stara się używać trochę bardziej delikatnego czy może bardziej politycznego języka w tym sensie, aby chyba nie zrazić czy nie urazić osób, które praktykują.
Natomiast jak dla mnie to po prostu jednoznacznie negatywnie oceniasz tą formę praktyki.
[00:25:16] Piotr Płaneta:
-Znaczy tak w zasadzie tak mam bardzo w sumie no tak to troszeczkę to może była taki żart natomiast znaczy w sumie żart I nie żart no bo tak naprawdę może około no nie wiem gdzieś pięć to dziesięć procent pracy jest poświęcone na tą krytykę więc mimo wszystko stosunkowo jest to niewiele, natomiast no te pięć-dziesięć procent jest dość mocne jakby. Tak uważam, że tutaj jest wiele rzeczy. Po pierwsze, Ad Jambra Mali powiedział, że jeżeli nie chcesz nikogo urazić, to nigdy nie powiesz prawdy, ponieważ no po prostu prawda niektórych uraża, bo tak naprawdę ludzie się często jak Ad&Sona mówi, wyrzucają z własnym szczęściem I jakby Buddaf Suttak mówił, że dobrą karmą jest krytykowanie złej damy, a złą karmą jest właśnie mówienie, że zła dama jest dobra, więc tak naprawdę taka to skrajna poprawność polityczna, nazwijmy to w sensie próba nieurażenia nikogo w ogóle nie jest w duchu sód, bo Budhant był, żebyśmy bronili prawdy, a nie uczuć ludzkich.
Oczywiście warto bronić też nich I robić to stosunkowo łagodnie I właśnie tej pracy mimo wszystko no nie obrażam nikogo kto praktykuje to czy coś, tylko po prostu przedstawiam fakty, żeby ludzie ktoś kto to przeczyta może zauważyć to może faktycznie to nie jest takie mądre jak mi się wydawało I po prostu może przez to zacząć praktykować na swoją korzyść bardziej. Więc tak.
[00:26:43] Piotr Marcinów:
Dla mnie to było takie odświeżające, bo właśnie bardzo często nawet jeśli ktoś wspominał o tym, że ten rodzaj praktyki jest współczesnym wynalazkiem pod wpływem XX wieku wpływu zachodniego naturalizmu jako próba reformy tego co się działo w Terravadzie I jako sposób pokazania, że to my jesteśmy tak naprawdę naukowi, logiczni I nie poddajemy się jakimś irracjonalnym poglądom I emocjom. Więc to oczywiście to ma właśnie tak jak mówisz historia nam mówi dlaczego tak się stało. Ale rzeczywiście dla mnie to też było bardzo oświecające jak xlaks.
Po raz pierwszy na ten temat słyszałem od Hante Sujato, bo tutaj de facto on chyba jako jeden z pierwszych zaczął o tym mówić, napisał tam kilka książek. Zresztą cytujesz je w swoim doktoracie. Pamiętam, jak po raz pierwszy byłem u niego na odosobnieniu. Powiedział tak: To na czym się skupia bardzo często podczas praktyki Vipassany, czyli na tym, że na nietrwałości, zmienności, braku szczęścia I bezjaźniowości, to przynajmniej na co dzień mamy doświadczenie zmienności, bo żyjemy, czas cały czas przyśpieszać I zmiany są coraz szybsze. Natomiast brakuje nam tych bardzo pozytywnych emocji, które stanowią dla nas taką poduszkę I balans, na której możemy się oprzeć I de facto spojrzeć na tą rzeczywistość, jaką ona jest, bez właśnie zagrożenia, czy bez ucieczki w depresję, negatywne stany mentalne.
Właśnie te takie pozytywne stany, które są niezwykle istotne właśnie w tych wczesnych tekstach Buddeckiego, które są promowane, czy to właśnie związane z Dżanami, czy związane z boskimi siedzibami. No trochę o nich zapomnieliśmy. Dlaczego one są takie ważne?
[00:29:29] Piotr Płaneta:
No ważne są z wielu powodów. Wiesz, przede wszystkim znowu, poprosimy do doświadczenia, jakby widziałem jakby bardzo, jak moje jakby uczucia I moje myśli stwarzają moją rzeczywistość I po prostu wtedy widzimy, że potrzebujemy jakiegoś takiego centrum wokół cyklonu, w którym możemy jakby się oprzeć I mieć jakby takie uspokojenie, bo naprawdę lęk jest jednym z najgorszych uczuć I kompletnie jakby wiesz może zdestabilizować nas I całą naszą praktykę I tak dalej. I co może być tym okiem wewnątrz cyklonu to jest właśnie ukojenie I meta szeroko pojęta, czyli te niemieckie siedziby. To są jakby takie spokój I te miłosne jakby uczucia to są takie dwie najlepsze rzeczy można powiedzieć I ogólnie uczucia. To są takie dwie najlepsze rzeczy można powiedzieć I ogólnie wszelka forma błogości, ponieważ błogość jest tak naprawdę formą też spokoju, jakby nawet jeżeli jesteśmy bardzo podekscytowani I możemy nawet doświadczać ekstazy, to I tak mimo wszystko w błogości zawsze czujemy się jakby dobrze I mimo wszystko w błogości zawsze czujemy się jakby dobrze I mamy takie, więc Ansona to mówi, że tak naprawdę stany miłości duchowej to nie są różowe okulary, tylko to jest bardziej bliskie temu, jaka jest prawda.
Więc to jest bardzo ważne I Add Bundesuny o tym mówi, żeby odpuścić sam stary najpierw musisz wyjść na górę jakby metty, czyli tak naprawdę I buta wszędzie to powtarza, że główna droga I o tym też piszę w całej tej pracy, gdzie argumenty za tym przedstawiam, że w zasadzie to odpuszczenie dzieje się z tych wyżej jakby boskości tak naprawdę. Czyli można powiedzieć to, czego uczą wszystkie inne religie w kontekście buddyjskim, czyli właśnie tej w cudzysłowie jedności światów brachmicznych, tych wszystkich nieskończonych świadomości jogi I tak dalej. To jest tak naprawdę baza, z której się przechodzi do Nibany, o czym mówi AMM. Szesnaście Mata Canagaras to się nazywa, ta o Subrawach do Nibany.
Jakby więc totalnie tak jest jakby buta pokazuje że jak chcesz przejść do Nibany to najpierw trzeba dojść do tego o czym do tej jedności z tymi boskimi stanami a one są właśnie stanami szczęścia spokoju radości miłości współczucia I tak dalej
[00:31:45] Piotr Marcinów:
To pozwól tylko ci szereg, bo właśnie to dla mnie jest I tak gdyby w dużej mierze taka kwintesencja, czy co dla mnie było ważne, jeśli chodzi o nauki Buddy. Jeżeli to się porówna z tym, co znajduje w Upaniszadach. Upaniszady też mówię o doświadczeniu światła, błogości, bliskości, ale po pierwsze w Upaniszadach jeszcze takie dominuje takie myślenie rytualistyczne, myślenie mityczne I jest to myślenie dosyć mocno takie zakorzenione w różnych pomysłach metafizycznych. Natomiast to, co mnie zaskoczyło szczególnie w tych wczesnych tekstach buddyjskich, że Budda mówi o tych głębokich stanach medytacyjnych, że się widzi światło, że się czuje błogość, że się czuje wszechogarniającą miłość takim językiem psychologicznym.
Wtedy jeszcze nie było psychologii, ale już taki język jest psychologiczny. Więc to dla mnie jest takim największym, to było dla mnie ogromne zaskoczeniem I też jest ogromnym plusem, szczególnie dla nas żyjących współcześnie, w którym jest trudno uwierzyć w wiele rzeczy metafizycznych. Dlaczego? Bo po prostu żeśmy się rozczarowali właśnie.
[00:33:21] Piotr Płaneta:
Powiem ci, że to jest tak, to jest dość głębokie I ja uważam, że tutaj wychodzi geniusz buty. Po pierwsze, jakby użycie takiego języka sprawiło, że tak naprawdę on bardzo zuniwersalizował Dame, ponieważ właśnie narracje na temat tego czym to jest one właśnie dzielą. A bo ci chrześcijanie uważają, że to jest ten jeden Bóg Jezus Chrystus Trójca I tak dalej. A hinduiści uważają, że to jest Atman, Brahman I wiesz I te sprawy. No nie tam właśnie nie wiem. No różne mamy te filozofie na ten temat. Natomiast Budda właśnie użył tego poza tymi narracjami, poza tymi mitami, jakby samą esencję. I właśnie to jest właśnie to, co moim też ze mną zarezonowało, bo dla mnie naprawdę nie ma znaczenia jakby czy to światło to jest nie wiem załóżmy limit ta czy to jest atman, Brahman czy to jest Maryja itd. Wiesz jakby co to za różnica, co to jest? Jakby istotne jest doświadczenie jakby błogości, szczęścia, miłości I tak dalej.
I właśnie Buddacz wskazywał na to I to mi się kojarzy z tą subtą też właśnie, kiedy wziął garść liści I powiedział, co jest większe ta garść liści czy ten las. I Oczywiście, że ten las jest dużo więcej. To Budda powiedział ten las to jest to, co wiem, a ta garść liści to jest to, czego was uczę, bo to jest konieczne do świecenia I jakby właśnie jakby zrzucenie na ten aspekt czystej błogości I jakby to jak to buta określił, że to jest szczęście, którego nie powinniśmy się bać I szczęście bez skazy, bez winy, że właśnie buta w zasadzie jednym z takich głównych przekazów jest to, że właśnie ta Kama Sucha, czyli to szczęście bazujące na zmysłowości ono właśnie jakby tak przyłącza nas do tych niższych światów I do cierpienia, a że rozkoszowanie się tymi wyższymi stanami jest drogą do przebudzenia I wszędzie to jest cud tak, że jakby, że JANY to jest są odciski stu buty, które prowadzą do Nibany I tak dalej.
Więc jakby on na to zwraca uwagę I właśnie to jest to co mnie mnie też bardzo jakby osobiście właśnie przekonało to jest właśnie nie narracja która jest wokół tych stanów tylko jakby sama czysta jakość jakby doświadczenia I tutaj znowu buta trafia w sedno, prawda?
[00:35:35] Piotr Marcinów:
Wydaje mi się, że No I tutaj jest jeszcze coś fantastycznego, o czym wspominałeś, że całkowicie odpada nam ten cały dyskurs, który przewijał się przez całą zachodnią filozofię pomiędzy ateistami I teistami. To, To, co mi się podoba w buddyzmie, że On jest nieteistyczny, to znaczy niezależnie czy Bóg istnieje, czy Go nie ma, dla nas praktykujących nie ma znaczenia, bo my praktykujemy z własnym umysłem. Być może Bóg jest, być może Go nie ma, ale dla naszego rozwoju na tej ścieżce nie ma to większego znaczenia, czyli nie musimy się tym przynajmniej na tym etapie martwić. To jest ogromny plus. Ale chciałbym, żebyś jeszcze troszkę więcej powiedział na temat tego rozróżnienia tych stanów błogości, a takiej przyjemności zmysłowej.
No tak to nazwijmy. Też
[00:36:37] Piotr Płaneta:
odnieść jeszcze do tego, co mówiłeś, bo to jest ciekawe właśnie o tym Bogu, bo ja uważam, że problem właśnie jest taki, że cały ten dyskurs jest na zachodzie taki jakby oni nie widzą ludzie, że już się zamykają w pewnym pudełku rozmawiając na ten temat, że jakby, że jest albo Bóg osobowy ten właśnie Bóg tych świętych Augustynów I tak dalej, ten wy absolutyzowany Bóg chrześcijański albo, że nie ma Boga I że to jest jedna opcja. Nie wiedzą jakby, że Bóg może być czymś innym, jakby zupełnie odmiennym niż sobie myśleli, że mogą być w ogóle w ramach boskości mogą być zupełnie różne poziomy tych bóstw I tak dalej. I to jest właśnie ciekawe, że Johnsona zapytany o to powiedział, że tak naprawdę Buddyzm nie ma problemu z koncepcją Boga, tylko z Bogiem Stwórcą.
Z osobowym Bogiem Stwórcą, że więc jak wyglądał taki wing wing, że cała ta ścieżka tak naprawdę może być rozumiana jako coś Boskiego, natomiast nie musi być tak jak mówisz właśnie Budda znowu tutaj dokonał tej uniwersalizacji, że to każdy może się w tym odnaleźć, bo właśnie on używał języka, który nibana jako wygaszenie nie odnosi się do koncepcji Boga, tylko po prostu do zakończenia cierpienia, a to czy dla kogoś zakończenie cierpienie jest Bogiem czy pustką czy jak sobie tak nazwie nie ma znaczenia bo jak sam Buta powiedział to jest poza jakby sferą logiki. Prawda, ale tutaj jeszcze takie jedna ciekawa dygresja, że nawet Święty Jan od krzyża właśnie powiedział, że Bóg jest pustką.
Apofatyczne dochodzenia, no
[00:38:04] Piotr Marcinów:
nie, że musi się zdenerwować wszystko. -Ta cała tradycja apofatyczna I to już już mamy znacznie wcześniej, bo wydaje mi się, że mnóstwo tradycji apofatycznej to chrześcijaństwo przejęło od plotyna I neoplatonizmu, prawda? Ten całe te rozważania filozoficzne. No I jeszcze na zachodzie mamy Meistra Eckharta też. Czy dobrze pamiętam? Mu się udało, bo zmarł zanim został oskarżony o herezję, prawda? I nie skończył. Nie skończył. Nie po prostu wyśle. No tak, coś mi się kojarzy. Ale
[00:38:58] Piotr Płaneta:
właśnie. -Zmysłowość, a duchowość, tak? -Tak. -My tam prosiłeś o to. -O te trzy, bo wiesz,
[00:39:05] Piotr Marcinów:
mamy różnego rodzaju przyjemności. Ja to lubię przykład kubełka lodu, że czasem czuję taką ochotę na te lody I idę po ten kubełek lodu, bo mam takie ogromne pragnienie na te lody. I pierwsza łyżeczka lodów smakuje fantastycznie, druga jest niezła, trzecia jest ok, ale już tak w połowie tego pudełka litrowego to już na przyjemność przechodzi neutralność, a potem cierpienie.
[00:39:38] Piotr Płaneta:
Tu są dwie rzeczy. Ja w ogóle bardzo Ci dziękuję za to pytanie I tutaj dłuższą wypowiedź spróbuję wydać. Proszę cię bardzo. Więc to są takie dwa wymiary. Pierwszy to jest wymiar taki emocjonalny, że po prostu brak pragnień jest przyjemniejszy niż pragnienia, a drugi to jest wymiar doświadczenia jakby pewnych form, tylko właśnie zrozumienia, że formy energetyczno świetliste są piękniejsze niż formy cielesne. I właśnie ten przykład lodów tutaj też może być ciekawy, tylko ja do lodów dodałbym też jednak seksualność, ponieważ kamasawa jakby to pragnienie zmysłowości jako zbliżenia z drugim człowiekiem jest najgłębszą sankarą z Kamaloka, prawda? Jakby ono nas przytwier do kary.
[00:40:23] Piotr Marcinów:
Proszę wyjaśniać te różne terminy. Jeśli używasz termin, to wyjaśnię. No jasne. Kamasawa,
[00:40:29] Piotr Płaneta:
Kamasawa, Kamasawa, Kama to jest zmysłowość, asawa to jest taki bardzo głęboki jakby przywiązanie takiej właśnie strumień pragnienia, który wypływa z naszego serca I przykuwa nas do świata. Chodzi o to dobra, więc po kolei. Najpierw ten wymiar taki emocjonalny, więc po prostu większość ludzi my jesteśmy tak bombardowani jakby od urodzenia z jednej strony naszymi własnymi instynktami, przyjemności I tak dalej, a z drugiej strony rzeczy, które wmawia nam świat, że musisz mieć to I to, że mało komu przychodzi do głowy, że w zasadzie taki stan, kiedy na przykład idziesz sobie na spacer, załóżmy masz dwa dni wolne od pracy, nic nie musisz, naprawdę nic nie chcesz, po prostu idzie w sobie I jest ci tak mega przyjemnie, że jesteś wolny.
I to jest właśnie to, co buta wskazuje jako ten wymiar emocjonalny, że to jest ta bezpragnieniowość, że I na przykład wtedy załóżmy, no, to tologiczny przykład właśnie te lody, że masz takie coś, że bardzo chce te lody, to to pragnienie tych lodów zabiera Ci ten spokój, który miałeś I musi jest jakby jeść te lody, a dodatkowo jak je jesz w pewnym sensie załóżmy nie wiem, lubisz lody czekoladowe, są pyszne, czujesz najlepsze lody na świecie, ale I tak ten smak lodu tak naprawdę jak się bardzo dokładnie tam przyjrzeć jest mniej przyjemny niż to uczucie wolności, które miałeś wcześniej. I to jest pierwsza rzecz. I to możemy doprowadzić nawet do właśnie seksualności, gdzie dla niektórych to jest bardzo ważna sfera, wielka przyjemność I tak dalej. Natomiast nawet najprzyjemniejsze doznania seksualne nie są tak przyjemne jak ta wolność, kiedy jesteś sobie po prostu wolny od pragnień. I warto, żeby ludzie zwracali na to uwagę, że każde doświadczenie zmysłowe, nawet najprzyjemniejsze, jest mniej przyjemne niż brak pragnień. To jest pierwsza rzecz.
A druga rzecz, o czym też hinduiśmy akurat mówią, bo tam mówią właśnie chociażby Swamishi Vanda o tej zasłonie Mai, że właśnie na przykład zwierzątka na zewnątrz są takie ładne, a bo futerko I tak dalej. Ale jak się rozstroi na pół, to tam jest masakra piekło w zasadzie. I tak samo jest z człowiekiem, że nasze ciało wydaje się na zewnątrz młode, ładne, ale tak naprawdę ono jest a subcha, ono jest brzydkie. Właśnie tak naprawdę z perspektywy buddyzmu to, co nam się podoba jest czysto uwarunkowane, jakby nie ma nic pięknego w kształtach ludzkich, w ciałach zwierząt I tak dalej. To jest po prostu pewne uwarunkowanie pewnych jakby wielożyciowe jakby uwarunkowanie, że nam się to podoba, bo tak naprawdę przyjemność daje nie obiekt, tylko pragnienie obiektu. To jest to taka przyjemność pragnienia, która jest niższa niż przyjemność braku pragnień.
Natomiast ktoś kto staje się, otwiera się na mistyczne światy zaczyna. No właśnie są te dwie sfery wyższe: Rupa Loca I Rupa Loca, czyli Rupa Loca to jest świat świetlistych form I Arupy, czyli światy takiej nieskończonej przestrzeni świadomości I tak dalej, że najwyższe z najwyższych. I chodzi o to, że nam się wydaje, że te światy kamaloka, że te wszystkie właśnie, nie wiem, ładne chłopaki, ładne dziewczyny, te wszystkie ładne, ładna muzyka I tak dalej, że to jest takie piękne. Natomiast ten RuPaloka to jest jeszcze sto czy milion razy piękniejsze. I sęk w tym, że kamalooka ma to do siebie, czyli świat zmysłowy, że właśnie jest to mięcho I ta to ciało, które jest pełne chorób. Budda w kółko o tym mówi, że to jest po prostu pełne chorób, pełne cierpienia I tak dalej. I warto to kontemplować, że mimo wszystko to jest bardzo niskie tak naprawdę I to też wychodzi na przekór tym new ageowcom, którzy mówią, że ciało jest naszą świątynią I tak dalej.
To jest w tym ziarno prawdy, ale tak naprawdę jak się zaczyna doświadczać tych wyższych form egzystencji, to to po prostu no nie da się ukryć, że one są piękniejsze I wyższe. I właśnie jest taka piękna, to jest akurat interpretacja Sarwastivady, nie te Rawady, ale właśnie oni mieli taką interpretację, jakby jak wygląda miłość w światach dewicznych I że w im wyższych światach, tym bardziej te dewy już w ogóle jakby nie ma żadnych zbliżeń, tylko na przykład tylko patrzą sobie w oczy albo tylko trzymają się za ręce I tak dalej. I to jest właśnie takie oczyszczanie tej energii miłości z tej zmysłowości takiej zwierzęcej, na właśnie takie kontemplację czystą formę I dodatkowo dochodzi to, że im wyższe są dewy, tym bardziej są zrobione ze światła, a nie z materii takiej cielesnej.
Więc jakby tak naprawdę domyślam się, że polega to na tym, że na przykład patrzysz na swojego partnera czy partnerkę, który jest w połowie światłem, a połowie ciałem I po prostu rozkoszujesz się tymi formami świetlistymi. I to jest po prostu też budzi taką niesamowitą błogość, dużo większą niż zbliżenia cielesne. I to jest po prostu dużo piękniejsze. I Budda właśnie mówił, że te światy świetlistych form one są dużo bardziej niewinne I że my powinniśmy się oczyszczać, że w tym względzie cała ta jakby przekłucie do zmysłowości jako do ciała fizycznego jest pewną iluzją właśnie, że ono tak naprawdę jest pełne cierpienia I to jest taka niższa przyjemność I że my po prostu jesteśmy tak zauroczeni tym, że nie widzimy czegoś więcej, że uważamy, że to jest jakby apogeum świata, że to jest największa przyjemność. Natomiast buta mówi nie, to jest jak trędowaty, który przypala sobie rany I myśli, że na chwilę jest mu lepiej. Natomiast z porównaniem do tych świata świetlistych form to jest dużo lepsze.
Więc tutaj się łączą te dwie rzeczy, że z jednej strony brak pragnień jest lepszy niż pragnienia, a światy świetlistych form są przyjemniejsze niż świat fizyczny. I tak naprawdę to się łączy, ponieważ Adam Braun na przykład o tym mówi, że do świata świetlistych form jedną z rzeczy, których do nich doprowadzę, jest właśnie brak Pragi. Bardzo głębokie ukojenie umysłu, które powoli rozpuszcza po prostu poprzez brak przywiązania do Kamaloka Wiviczewa kamehi Wiviczewa kamehi, czyli słowa, które są zawsze przy Dżanach vivicczawa kamehi, czyli całkowicie odseparowany od zmysłowości vivicczaaku salehida mehi odseparowany od nieumiejętność stanów umysłu. Chodzi I pozostaje w pierwszej Dżanie, czyli żeby właśnie dlatego ja to czuję, że by wejść w stany dżanieniczne potrzebna jest właśnie jakaś doza brak maczary, czyli odseparowanie od zmysłowości. I to jest właśnie tak, że przestajesz tą energię kierować na ciało, tylko właśnie na te światy świetlistych form I na brak pragnień. I wtedy właśnie wchodzisz w ten strumień świętości, że zaczynacie porywać ten wyższy świat. I Butave bardzo, bardzo jest to wszędzie w sutach mówił, że nie powinniśmy się bać tej przyjemności I że powinniśmy właśnie odpuszczać ten świat zmysłów na rzecz świata tych wyższych przyjemności duchowych.
I właśnie dlatego tej pracy też napisałem, że w pewnym sensie buddyzm jest w pewnym sensie duchowym hedonizmem. Ponieważ Budda nigdy nie bardzo kontrowersyjny że macie sobie tylko być że tak powiem w jakiejś ascecie I tak dalej tylko macie się rozkosować tymi niebiańskimi rzeczami I to jest właśnie to, co ja staram się pokazać, że to była część buddyzmu jakby, że owszem nie Hedonis taki fizyczny, tylko duchowy, który oczywiście później nawet jest Sołta, że mówi, że jest przyjemność duchowa, która jest jeszcze bardziej duchowa niż ta duchowa. I on tutaj ma na myśli czysty brak pragnień, który jest jeszcze wyższy niż rozkoszowanie się tymi świetlistymi formami I bezforemnymi światami. Więc tak bym powiedział na ten temat I dodam tylko, że to jest stopniowa droga, że na początku jest pięć wskazań I jakby cieszenie się zmysłowością I praktyka szczodrości, miłości, dobroci, niekrzywdzenia I tak dalej, a później dopiero jest właśnie powoli odpuszczanie zmysłów I wchodzenie coraz bardziej w tą bez pragnieniowość I w te wyższe duchowe formy I dopiero potem jest pełne odpuszczenie, prawda? Także
[00:48:17] Piotr Marcinów:
tak. Ok, to powiedz, Jakie miejsce w tym ma? W tym mają Brahma wihary? I powiedz czym są Brahma wihary? Jasne.
[00:48:31] Piotr Płaneta:
No, więc Brahma wihary to właśnie jak ty tu znalazłeś boskie siedziby. Ja akurat przekładam jako niebiańskie uczucia. Od razu powiem, że właśnie słowo Brahma może oznaczać boski, niebiański, święty. W zasadzie te trzy rzeczy. Jest to też zarówno taki przymiotnik, jak I też nazwa jak na pewną formę właśnie bardzo wysokich bóstw, które przekroczyły w pełni zmysłowość I są w takich bardzo wysokich światach niebiańskich. Wihara oznacza właśnie siedzibę czy właśnie bluźniem tłumaczenie uczucie, ponieważ tu chodzi o to, że właśnie to jest pewne miejsce w naszym sercu. A miejscem w naszym sercu jest stan emocjonalny, jakby jak jesteś w niebie jesteś jakby zupełnie w innym świecie niż jak jesteś na przykład we współczuciu. Więc w pewnym sensie mieszkasz w świecie gniewu albo mieszkasz w świecie współczucia.
Natomiast no tak naprawdę te mieszkania są w pewnym sensie stanami uczuciowymi. Dlatego ja tak dla uproszczenia tłumaczę to jako uczucia, więc brak ma wihania.
[00:49:35] Piotr Marcinów:
Ale to muszę Ci przerwać, bo w Twojej pracy chyba w jednym z niewielu miejsc wspominałeś o tym, że to nie są tylko uczucia, a przynajmniej można na to też spojrzeć trochę inaczej. Wspominałeś jako intencje. Ja to najczęściej o tym mówię nie jako o intencji, ale jako pewnych postawach. To też są intencje. I de facto Ja to najczęściej dziewięćdziesiąt nie no prawie sto procent. A pod Ciebie jeśli chodzi o jakiegoś nauczyciela boiska, tylko od Ciebie to słyszałem, że to jest coś więcej niż tylko uczucia. A ja po raz pierwszy się spotkałem słuchając wykładów kanadyjskiego filozofa Johna Verbeki.
Także dla mnie jak on to o tym powiedział, że to jest pewna postawa, że on podał prosty przykład. Mamy dzieci, znaczy nie mamy dzieci, masz dzieci, nie mamy dzieci, ale jest przykład z dziećmi. Rodzice mają dzieci I te dzieci nie zawsze są grzecznie, czasami mocno irytują. I pomimo tego, że mogą zirytować, to w dalszym ciągu mamy pewną postawę. Fajnie by było, gdybyśmy mieli taką postawę właśnie metty miłości, życzenia dobrze, prawda?
[00:50:58] Piotr Płaneta:
Więc. Tak, a więc odnosząc się do tych intencji. Według mnie to są dwie ważne rzeczy. Pierwsza jest taka, że żeby to nie było takie skupianie się, tylko na uczuciach, bo wtedy to byłoby bardzo pragnieniowe, że o chcę wejść w uczucie I miłość, żebym czuł się dobrze. No nie. Natomiast no to nie tylko o to chodzi. Poza tym to wtedy nie jest prawdziwe I to wtedy nie działa. To musi być jednak tak naprawdę my się czujemy dobrze, kiedy właśnie jest ta intencja, kiedy naprawdę czujemy tą mettę czy współczucie czy współradość czy zrównoważenie. No I poza tym jest to też aspekt drugi aspekt ośmiorakiej szlachetnej ścieżki sam Masankapa czyli właściwa intencja gdzie mamy właśnie Masankapa czyli intencje wyrzeczenia intencje właśnie braku gniewu I braku okrucieństwa I właśnie czasami się mówi, że intencja braku okrucieństwa to jest tak naprawdę współczucie, a intencja braku gniewu to jest meta, czyli mówiąca dobroć. Więc jest ewidentnie intencja, czyli ponieważ właśnie meta nie jest tylko uczuciem, ale jest też intencją życzliwości, czyli że chce, żeby komuś, kto już był szczęśliwy, że czyli naprawdę chce żyć w taki sposób, który sprawia, że jest w świecie więcej szczęścia, mniej cierpienia. Więc jest to ewidentnie intencja też I wielu Adjanów, w których ja podążam za nimi między innymi Adjansona I ajam Bram też na to zwracają uwagę.
Natomiast no jest to też uczucie, ponieważ daje nam to szczęście jakby prawda. Wielokrotnie tego doświadczamy, kiedy jesteśmy dla kogoś źli, a nagle spojrzymy na to ze współczuciem, czujemy się zupełnie inaczej. Czy kiedy mamy prawdziwą metę, jest to bardzo przyjemne, więc jakby to znowu jest to lustro rzeczywistości, że widzimy w naszych uczuciach tak naprawdę prawdę. Właśnie Johnsona mówi, że to w uczuciach, które odnajdujemy damy I prawdę, więc jakby one już nam tu I teraz mówią, jakie intencje prowadzą do jakichś stanów I to się, tylko potem pogłębia. Natomiast właśnie chciałeś, żebym powiedział troszeczkę o tych brahmawiharach, o tych Nibiańskich siedzibach czy uczuciach.
Więc jakby ja przede wszystkim lubię je dzielić na dwa rodzaje, czyli tak zwane słoneczne I księżycowe. I słoneczne to są właśnie te trzy pierwsze, czyli mettacaruna mudita, czyli miłująca dobroć, współczucie I współradość, a księżycowe jest UPKH, czyli zrównoważenie. I to dlatego właśnie jest to porównanie, które Big Onelayo jakby tam poczynił. W książce w ogóle o zmianach klimatycznych swoją drogą. Wytłumaczał to I tam właśnie on to mówi, że I Johnson też o tym mówi, że meta I te trzy pierwsze są bardziej jak taka bujna roślinność na plaży jest morze, wiesz, taki wakacyjny klimat, a zrównoważenie jest jak bardziej czystość himalajskiego powietrza, że ono też jest bardzo piękne, ale wymaga jednak większej drodze takiego wyrafinowania w takim pozytywnym sensie, żeby móc się doceniać coś tak czystego jak himalańskie powietrze, więc wymaga może troszeczkę bardziej rozwiniętego umysłu, żeby to doceniać tak w pełni.
No to I oczywiście jest to coś innego, ponieważ no jakby meta tak w skrócie to jest mijąca dobroć, czyli po pierwsze życzliwość, a po drugie jest to po prostu ja bym to nazwał uczuciem duchowej miłości, czyli właśnie miłości odartej za zmysłowości, ale w której jednak Naprawdę? Coś w tym stylu, ale jest to jednak, ja uważam, że jest to w buddyzmie troszeczkę właśnie to znowu kontrowersyjne, troszeczkę pomijane, że uważa się, że meta to jest czysta życzliwość. Natomiast według mnie jest ten element, że czujesz do tego człowieka taki zlanie w takiej unii miłości, że jest się aż błogo z tej miłości. To jest meta. Właśnie ja bym to odróżnić od karuny właśnie o współczucia, która jest bardziej taką czystą życzliwością, że karuna to jest właśnie bardziej takie stonowane uczucie, że chce szczęścia tej istoty, życzę jej wolności I cierpienia, ale nie mam aż takiego zlania jak w Mercie.
Natomiast Moudita jest bardziej współradością, czyli radością ze szczęścia z postępów innych na ścieżce ogólnie radości z tej dobrej strony życia.
[00:54:55] Piotr Marcinów:
A czy mogę mieć Mudita dla
[00:54:58] Piotr Płaneta:
siebie? Myślę, że tak. Wiesz co? No myślę, że w pewnym sensie tak, że możesz się cieszyć jakby tylko wtedy to się bardziej nazywa Pamodża. Pamodża, czyli glabness, czyli taki zachwyt, prawda, że cieszysz się ze swoich sukcesów I tak dalej. Ja mam to bardziej Pamodża nazwał, bo modida ma ten element współ, że jest to z czyjegoś tak jak, ale no, więc można powiedzieć, że to jest to samo jakby, bo to w buddyzmie nie jest tak, że to jest zero jedynkowe, że to się wszystko tak rozdziela. Więc myślę, że możesz mieć Moudetę do siebie.
[00:55:30] Piotr Marcinów:
-Bo Oli sobie przypominam właśnie znowu wspominałem przez Ciebie Peaku Anally, właśnie o tym mówisz, że najczęściej mówimy o tym o modicie w stosunku do innych, a on też bardzo serdecznie zachęca do praktyki też oceniania samego siebie,
[00:55:46] Piotr Płaneta:
że coś dobrego zrobiliśmy. Nie, to jest bardzo ważne. To jest bardzo ważne I nawet pamiętam od dawna już bardzo dawno ponad dziesięć lat temu chyba już miałem taką praktykę, że zawsze przed snem myślałem o trzech dobrych rzeczach które zrobiłem I które mnie spotkały każdego dnia żeby uczyć się właśnie doceniać tego co robię dobre żeby nie być takim negatywnym względem siebie I to naprawdę praktykowałem przez nie wiem ponad dziesięć lat gdzieś bo to jest naprawdę do tego stopnia że to jest dla mnie teraz oczywistość że każdego dnia staram się cieszyć ze wszystkich dobrych rzeczy które robię bo był tam właśnie wbrew pozorom mówił że to jest dobre właśnie to nie jest jakaś tam pycha czy jakiś tam arogancja, że cieszymy się ze swoich sukcesów, bo to nie chodzi o to, że jakoś się wynosimy nad innych czy nie wiem, przechwalamy,
[00:56:36] Piotr Marcinów:
tylko po prostu. Po prostu. Po prostu ja w dobre cechy.
[00:56:40] Piotr Płaneta:
Tak musimy dostrzegać tą dobrą stronę życia, żeby wychodzić z tego negatywnego umysłu po prostu. Natomiast nie skończyłem jeszcze o upekszy, że właśnie upekka to jest równoważenie jak ten księżyc I upekka to jest bardziej taki stan, że Ageon Sona śmiesznie o tym mówi, że it's getting Better swifu good it's getting words wifeld good, czyli że nieważne czy jest lepiej czy gorzej w życiu ja czuję się lepiej. Czyli że zrównoważenie to jest taki stan szczęścia I takiego tak naprawdę głębokiego spokoju, który jest ponad wszystkim. Jakby u PEKH to jest właśnie bardziej się odnosi do tego, co mówiłem wcześniej o tej wolności od pragnień, że w zasadzie widzimy tą taką sinusoidę samsary widzimy, że są wzloty I upadki. Jest osiem wiatrów świata, że jest szczęście I cierpienie, jest choroba I zdrowie, jest sława I hańba, jest zysk I strata.
Ale że właśnie u Pk to jest to, że pomiędzy tym wszystkim mam taki spokój I szczęście, które w pewnym sensie jak od nas to nam jest irracjonalnie. Jestem po prostu irracjonalnie zadowolony, nieważne co jest, ponieważ tak naprawdę mogę wytrenować swój umysł, żeby był zadowolony I spokojny niezależnie od tego, co się dzieje. I dlatego upeka jest najwyższa, bo ona jest aplikowana do wszystkich I jest najbardziej możliwa do utrzymania. Jakby ja myślę, że tamte potrzebują jednak pewnych okoliczności, żeby tak mocno zaistniały. Natomiast upeka może być wytrenowana do praktycznie dwadzieścia cztery na siedem. Myślę, że myślę, że ktoś, kto jest w pełni przebudzony jakby nie traci tej upek I nigdy. I dlatego Jacksona nazwał ją cnotą filozofów właśnie, że to jest I dlatego ona się trochę odmienna, bo nie jest aż tak ciepła jak tamte trzy, ale jest dużo bardziej stabilna I taka bardziej trwała. Natomiast z reguły, jak mówimy o niebiańskich uczuciach, to tak naprawdę w większości przypadków mamy na myśli te pierwsze trzy, że właśnie, bo ubeka jakby zawsze była częścią buddyzmu I nawet te bardziej hardkorowe tradycje mocny nacisk składał na to, natomiast zapominane są te pierwsze trzy czasami.
[00:58:46] Piotr Marcinów:
Więc jakby. Jeśli się wspomina, to się wspomina o mecie przecież.
[00:58:50] Piotr Płaneta:
To jest. Tak znaczy, bo w pewnych interpretacjach jest jedna interpretacja, że meta tak naprawdę, że karluna to jest meta do, czyli współczucie to jest meta do cierpiącej istoty, a modlitwa czy jest poradość to jest meta do radosnej I to jakby szczęśliwe istoty. Natomiast uważam, że jestem ziarno prawdy, ale powiedziałbym, że meta jednak ma właśnie też ten element takiej takiej błogiej miłości odczucia I dlatego najłatwiej jest ją poczuć do swoich mentorów duchowych, do swoich najbliższych ajanów I tak dalej I do takich prawdziwych przyjaciół. A właśnie czuć metę do wszystkich jest wielkim wielką sztuką.
[00:59:35] Piotr Marcinów:
To jest ciekawe, bo kiedyś coś mniej więcej w takim kontekście, jak Ty wspominasz, że meta to jest takie bardziej uniwersalne. Ja kiedyś zrobiłem trochę podobny komentarz do mojego przyjaciela, nauczyciela sufickiego w kontekście backtiogi, że jest jakiś pewien element właśnie tej takiej wszechogarniającej miłości związany z metą. Nie był przekonany do końca, bo pokiwa trochę głową, ale jest trochę tej takiej jakości, takiej wszechogarniającej.
[01:00:19] Piotr Płaneta:
Znaczy wiesz, tu jest wiele wymiarów. Ja bym powiedział, bo właśnie ja czasami może za bardzo walę skrótami myślowymi I potem ludzie inaczej interpretują to, co mówię. Jakby ja się odnosiłem do tego co na przykład Jan od krzyża pisze właśnie w kontekście miłości Boga że to jest jakby pojednanie w miłości że masz uczucie jakbyś w pewnym sensie się kochał z Bogiem tylko to nie ma nic związanego z seksualnością, tylko jakby natomiast jak Adrian Brahm opisuje czym jest Jana, że to jest jakby zjednoczenie się z nimitą I że czujesz się jakby w totalnie błogostanie, to właśnie o to chodzi, że jakby Adrian bram to tak mówi, że Tom III oddziela od wejścia w nim middę, czyli w tą Boską światłość, to jest właśnie obserwator, że jak jeszcze masz obserwatora, to jesteś ty I nim midta, która już jest niesamowicie błoga I wydaje mi się, że spokojnie można by nazwać jakby doświadczeniem polskiej miłości, jakby już bycie na etapie niemity. Natomiast jak znika obserwator jest brak dualizmu, jest tylko jakby można powiedzieć, indywidualne doświadczenie tej ekstazy I błogości światła.
No to to jest jakby już takie bardzo głęboka, głębokie pojednanie I to jest po prostu stan I sam Ed Jam Bren powiedział, nawet mówię do mnichów, że on się nie dziwi, że chrześcijanie interpretowali ten stan jako właśnie tą ostateczną jakby jednanie z Bogiem. I to właśnie jak święty Jana Krzyża opisuje jakby te stany, to on właśnie opisuje to takim troszeczkę romantycznym językiem, jakby że jakby rozpalasz ogień w moim sercu, że czuję tam się błogo I tak dalej. I właśnie ludzie trochę o tym zapominają I myślą, że ta meta to jest tylko takie, a bo sobie jest ten owadzik I ja mam takie uczucie, bądź szczęśliwy owadzie, ale tak naprawdę ich stan serca jest bardzo neutralny wtedy jakby nie czują takiego. Natomiast o do czego ja nawiązuje to to, że wydaje mi się, że w głębokiej metcie to nie jest stan neutralny, to jest stan bardzo przyjemny.
Właśnie tylko po prostu ludzie, którzy nie mają wglądu w wyższe stany świadomości nie potrafią sobie wyobrazić, jak to jest mieć tak głęboką przyjemność z czegoś, co nie jest jakby związane z cielesnością. Natomiast właśnie to jest jakby jeszcze bardziej odarte I czyste właśnie Bud Dham był, że nie możemy się bać tego, że to nie jest nieczyste, tylko właśnie zjednanie się w takiej miłości z tymi świetlistymi formami jest czymś dobrym. I natomiast jest to totalnie takie też uczucie pojednania, tylko z czymś bardziej uniwersalnym I potem możemy to przenosić na tą metę taką w tym świecie, że na przykład widzisz sobie tego owadzika, który sobie idzie po tym liściu I naprawdę czujesz do niego, że on jest tym jakby tobą w innym życiu I że życzysz mu naprawdę dobrze I że jakby doceniasz jego istnienie, że on też jest potencjalnie jakby tym boskim światłem. Po prostu I to jest ten element w cudzysłowie bacti I to połączenie tej mety do wszystkich istot. Ja nie mówię, że ja takie coś mam na codzień, ale że uważam, że to jest coś, co jest wycinane z butyzmu.
Czyli jest taka trochę ucieczka od tego tych ciepłych uczuć takich. Natomiast no, a Johnsona to opisywał właśnie, że jak na początku był jeszcze takim herbitem I tam mrówki nie zabijał ich, to po prostu wynosił je, ale robił to z takiego poczucia obowiązku, że trzyma wskazania po wielu, wielu, wielu latach praktyki. Jak zobaczył tą mrówkę I zobaczył w niej naprawdę istotę, która broni swojej kolonii, który po prostu żyje sobie I po prostu chce być szczęśliwy, że to jest zupełnie inna perspektywa. Widzisz jakby w tej mrówce po prostu inną istotę na ścieżce, inny strumień świadomości, który doświadcza, który się uczy, który chce być szczęśliwy, który ma swoje życie I tak dalej. I jakby życzysz mu on potencjalnie, to jest coś, co mi się mahaja nie podoba. Właśnie to, co się nazywa ta gaga tagarka, to, że każdy ma w sobie to nasiono bunty.
I wydaje mi się, że to jest coś, co w wczesnym buddyzmie nie jako metafizyczny konstrukt, jakby doktrynę o rzeczywistości, tylko jako kolejna wskazówka do tego, co powinniśmy czuć, żeby zauważać w tych istotach to ziarno Buddy, że ona jest też piękna, bo w niej rozpita ten Lotos. I ja to widzę, przecież Tisch nad Han o tym mówi, że właśnie ten kwiat Lotosu pasuje błota, co Adam Brahm jeszcze bardziej poprowadził, że każde słodkie mango, musi potrzebuje gówienka I tak dalej. Więc po prostu te życia, które my mamy teraz w tej znoju, w tej zmysłowości I tak dalej, to jest to gówienko zakopane pod tym drzewem mango. Natomiast naprawdę taka jest po prostu rzeczywistość, że to jest potrzebne, żeby potem to światło mogło zaistnieć, że ono powstaje troszeczkę na tym, bo tak po prostu to jest zrobione. A I mi się wydaje, że argumentem dlaczego tak jest, jest to, że to właśnie ta miłość, która przezwycięża te trudy zmysłowości I cierpienia ona jest tak, że jednak to, że są istoty, które dążą do takiej czystości I takiej dobroci pomimo tego cierpienia jeszcze bardziej wzmacnia jakby wartość tej miłości. I ona właśnie wtedy staje się taka jakby faktycznie dlatego ta metafora kwiatu Lotosu, która przecież była od zarania dziejów w buddyzmie, właśnie jest jak ten Lotos wreszcie się otwiera I on jakby przekracza swoją starą kondycję.
[01:05:28] Piotr Marcinów:
Tylko właśnie wychodzi z wody.
[01:05:30] Piotr Płaneta:
Tak I Budda pokazuje, że jest droga, żeby to się nigdy jakby, że możesz wejść w nibane z tego, że po prostu już nie wracasz, jakby kończysz tą uwarunkowaną egzystencję. No nie, więc jakby no ja I oczywiście no ja właśnie staram się w tej pracy pokazywać, że ta droga przez te otwarcie tego kwiatu Lotosu była tą dominującą w buddyzmie, że ona powinna być głównym nurtem, a że tamte inne drogi takie bardziej hardkorowe powinny być ewentualnie alternatywą. A jak wiesz, żyjemy w czasach, gdzie jest trochę na odwrót, że ten hardkor stał się głównym nurtem, a alternatywą stała się droga bardziej ta, która zawiera w sobie elementy tej duchowej miłości. Także ja to tak rozumiem.
No I tyle.
[01:06:17] Piotr Marcinów:
No właśnie. Mała uwaga odnośnie właśnie tego bahakti. To jest jedna ze ścieżek jogi, szczególnie mocno podkreślona w Haga w adlicie. Według mnie najważniejszym tekście jogicznym. W tym sensie najważniejszym, bo najbardziej popularne. I samo Backti pochodzi od rdzenia pchać I ten źródło posłów sugeruje, że to chodzi właśnie o współ istnieniu, tu sugeruję o współdzieleniu pewnej natury właśnie z tu akurat to się rozumie z absolutem, więc w takim kontekście myślę o właśnie tych pewnych podobieństwach z metą. Oczywiście w dalszym ciągu pamiętamy, że buddys jest ścieżką nieteistyczną, czyli niezależnie czy Bóg istnieje, czy nie istnieje, ta metta działa.
To trzeba podkreślić, żeby ktoś nie wyrwał z ego.
[01:07:28] Piotr Płaneta:
Tak, tak, tak.
[01:07:30] Piotr Marcinów:
Z kontekstu, że to spotkało się dwóch krypto. Eternalistów. Hinduistów. No albo eternalistów, albo co tam. Ale jest coś podobnego w tym. I też właśnie wspominałeś przed chwilą właśnie w jakich czasach żyjemy I współcześnie ten jak gdyby ten dużo większy nacisk przynajmniej do tej pory czy do niedawna nakładało się właśnie na to, co Ty opisujesz w swojej pracy jako praktyka suchego wglądu. I mam niejakie wrażenie, nie zgłębiałem się w to aż tak mocno, ale to ta tradycja leśna, tajska, a dla nas, dla zachodu właśnie to co naucza Jamram, który dla mnie co było ważne Hunter Sujato to oni właśnie podkreślają tym bardziej radosną I nieuciekającą od pozytywnych aspektów praktyki
[01:08:43] Piotr Płaneta:
tradycji. Tak, wiesz. No właśnie chcę tylko dodać jeszcze do tego co miałeś wcześniej na tym że jakby jak najbardziej uważam, że to jest właśnie to o czym pan te studia mówi, że to jest to wyjście na górę żeby ją odpuścić, ale no wiadomo, że później są już w piątek szlachetne prawdy, że jest współzależne powstawanie I że nie uważam, że niebana jest świadomością I tak dalej Także tutaj tylko po prostu najpierw trzeba dojść do pewnego etapu, żeby później jeszcze pójść dalej po prostu. Uważam, że no. Natomiast ja jestem totalnie po stronie Johna Sony, że Nibana jest poza językiem I że nie da się tego rozkminić, więc ja się ostatecznie nie jestem ani za tymi eternalistami, ani za ani hilacjonistami, bo Buda wielokrotnie powiedział, że nie jestem ani tym, ani tym.
Po prostu, więc to tak tylko mówię jako taki disclaimer, żeby nie było. Wiecie, no to to jest super ciekawe,
[01:09:38] Piotr Marcinów:
bo jeśli się wejdzie na ten na forum dyskusyjnych związane z Ultra Central, to jest tam dziesiątki dyskusji z setkami
[01:09:52] Piotr Płaneta:
komentarzy tylko na ten temat. Tak, oczywiście jest to jeden z głównych tematów, że tak powiem, bo on jest natury nierozwiązywalny I Budda miał tego świadomość. Dlatego mówił, że didtasava, czyli właśnie ten takie uwarunkowanie poglądami, to jest kolejna rzecz do odpuszczenia, że na najwyższych etapach ścieżki obydwa te poglądy są tylko poglądami. Je też trzeba odpuścić po prostu.
[01:10:15] Piotr Marcinów:
Ale mimo wszystko jest właściwy pogląd, że nie porzucajmy poglądów zbyt szybko. To
[01:10:20] Piotr Płaneta:
prawda właściwy pogląd, który doprowadza cię do, bo właściwy pogląd to jest też suta. Ostatnio ją przeczytałem nawet z Anguta Ranika I już nie pamiętam numerka, że Budda mówił, że w pewnym sensie możecie nazwać mnie anachilcjonistą, ale co ja ani anihiluje złe zachowanie poprzez ciało umowę I umysł. Więc jakby tutaj widzimy właściwy pogląd zawsze się odnosi do tego dualizmu niewłaściwych I właściwych działań. I natomiast na pewnym poziomie chwytanie się poglądów też jest, nie jest to aspekt najwyższej cnoty. Na najwyższym poziomie cnoty w pewnym sensie nie chwytamy się do filozoficznych poglądów.
Rozumiesz? Tylko jest odpuszczenie jakby całkowite do coraz wyższej pustki jakby ja to tak rozumiem. Anyway. Wracając do tego co mówiłeś o Czekaj, bo co ty tam zapytałeś ostatnio?
[01:11:16] Piotr Marcinów:
-Wiesz co, mówiłem o, my widzimy pewne zmiany, jeśli chodzi o postrzeganie, postrzeganie praktyki, praktyki buddyjskiej I w ogóle. -Ańska Interdyscyplinarczna. Tak tak o tym mówiłem.
[01:11:31] Piotr Płaneta:
To jest stopniowa droga I jakby uważam że oczywiście Ajangmon tutaj był jakby wiesz. On był w zasadzie pierwszym który. No takie są ploteczki I nie wiadomo na ile w tym jest prawdy że był pierwszym arechantem od dawna. Jakby jego jednym z jego uczniów była Djan Cha, z jednym z wielu jego uczniów I ucznia Djan Cha była Djan bram I na przykład. No po prostu oni tak naprawdę stopniowo przewracali to, ponieważ Adrian Man jak tam czytałem jego, nie wiem czy się czyta Man czy mun. W każdym razie on jak czytałem jego biografię, to on bardzo mocno siedział w Samadi ogólnie I w tych wszystkich właśnie dewicznych, technicznych światach I tak dalej. Był bardzo takim odkręconym mnichem w pewnym sensie, więc ewidentnie praktykował Junne I to wszystko.
No I Ajan Chab, był właśnie taki no sama Tamipasona. Mówił to, że one są nieodłączne I Adjan Cha z jednej strony uczył tych prawda o tym jeziorze w lesie, które jest nieporuszone I to wszystko o tych światłach. Zresztą te wszystkie koncepcje tańskich mistrzów o tej wiesz, cheecie, która jest poza Kandami I tak dalej, więc oni totalnie szli w stronę Samadi, ale też była VIPA Sona. Oni też mieli trzy znaki egzystencji, że rzeczywistość jest niesatysfakcjonująca I tak dalej. I Ageum Brahm tak naprawdę w głębi serca on jest dokładnie taki sam, tylko on właśnie mówił to, że on świadomie jakby tak mocno mówi o tych jonach I o tych pozytywnych aspektach, bo właśnie uważa, że to jest taki element uzdrawiania właśnie tego, że wahadło było za bardzo w drugą stronę, Bo on tak naprawdę on tak w głębi serca jest pięćdziesiąt/pięćdziesiąt. On uważa, że I te błogie stany meta, Johnny I to wszystko jest tak samo ważne jak wygląd odpuszczenie czy znaki egzystencji.
Tylko on właśnie mówi, że choć ma świadomość, że to jest troszeczkę wychodzenie na przekór, ale że to jest bardzo ważne, że on to świadomie robi dla dobra Sasany, żeby przywrócić te działania Sasana jako właśnie nauka Buddy, która trwa jeszcze w świecie. I on po prostu to robi dlatego I ja w sumie troszeczkę też właśnie jeden z moich recenzentów właśnie profesor Łukasz Trzciński powiedział, że właśnie za mocno. Im promotor. Tak, że za mocno to podkreśliłem, ale tak, bo to jest pewne odchylenie wahadła w drugą stronę, jakby, bo celem tej pracy nie było przedstawienie idealnej wizji obiektywnego buddyzmu, tylko na samym początku pisze, że to jest jakby przedstawienie wątków często marginalizowanych.
I dlatego jakby jest to, bo ja czytałem, nie wypadła, dajesz. -No
[01:14:13] Piotr Marcinów:
czytałem, czytałem tą recenzję jego profesora Trzcińskiego, którą mi podesłałeś. To jeden z tych zaraz na początku właśnie miałem wrażenie, że wyrażę dość duże zdziwienie, że nazywasz właśnie ścieżkę wczesnego buddyzmu czy nawet Terravady ścieżką, w której właśnie te pozytywne, przyjemne doznania są niezwykle ważne. Nie, czy nawet ty to określa ten duchowym hedonizmem. Także to było interesujące.
[01:14:48] Piotr Płaneta:
Tak, bo to jest taka trochę element wiesz takiego właśnie ja nie chciałem, żeby moja praca była taka totalnie sucha, tylko żeby miała też element jak sam profesor Trzciński podkreślił dydaktyczny, co też pochwalał, więc żeby być dydaktycznym, to też musisz czasami powiedzieć coś takiego, co łapie trochę wiesz, łatwo właśnie widzisz, zapamiętałeś to, no nie? No
[01:15:10] Piotr Marcinów:
właśnie, to kolejna rzecz odnośnie twojej pracy. Nie jest to tekst taki stereotypowy, jeśli chodzi o tekst naukowy. Jakbym sobie wyobrażał doktorat. Ty tam nie ukrywasz swojego zaangażowania, nie ukrywasz, nie ukrywasz swoich opcji I też nie ukrywasz tego, że jesteś praktykiem. Także to
[01:15:41] Piotr Płaneta:
takie odświeżające I interesujące. Znaczy to jest ważne, bo uczciwością intelektualną jest powiedzenie jaki z jakiego się pochodzi wiesz kontekstu, bo właśnie byłaby głupie jakbym powiedział, że jest to wszystko takie wiesz w ogóle nie zaangażowane jakby to nie była prawda, ponieważ prawda jest podstawą. Ale wiesz, ja jestem dumna botmana,
[01:16:02] Piotr Marcinów:
bo ci muszę przerwać, bo generalnie też w takim kontekście naukowym właśnie się uważa, że takie niezaangażowanie daje ci bardziej obiektywne podejście, że kiedy nie jesteś zaangażowany, że jesteś zewnętrznym obserwatorem, że wtedy mniej ulegasz iluzji, ponieważ jesteś mniej zaangażowany, bardziej Cię stać na uczciwość.
[01:16:29] Piotr Płaneta:
Coś w tym jest. Natomiast ja tutaj uważam, że jestem gdzieś pośrodku, bo właśnie no jednak wiesz przeszło to te wszystkie rygory naukowej pracy I obydwie motorki I recenzenci to zaakceptowali, więc musiało być to naukowe w wystarczającym stopniu. I właśnie profesor Grzegorz Polak, właśnie jeden z moich recenzentów też mówił, że on ma podobne podejście I że to jest dobre, że I dla mnie to było też taki właśnie ukłon strony filozofii starożytnej, ponieważ w końcu ten kierunek się nazywa filozofia, a moim zdaniem filozofia zawsze częścią filozofii była debata nad tym, czym filozofia jest. I to jest też zabranie głosu troszeczkę w sposób właśnie samej formy pracy, że ja się optuję za tą filozofią starożytną I że w takim duchu uważam, że Akademia powinna jakby czcić taką formę filozofii jako część swojego programu w pewnym sensie I że jakby to, że Akademia właściwie odchodzi do tego paradygmatu niby skrajne obiektywności, tak naprawdę ona nigdy nie jest skrajnie obiektywna, ponieważ skrajna naukowość też jest pewną wiarą tak naprawdę.
I ona tutaj stwarza naszą rzeczywistość. Tak, więc jakby ja to tak widzę. Natomiast ewidentnie wiesz, praktycznie cała praca jest utrzymana jednak w duchu, wiesz, ków, odnoszenia się do tekstu. Wiesz, więc jakby tak to wygląda. No nie, natomiast to jest właśnie ten złoty środek, że jest to odnoszenie do tekstów. Natomiast no prawda jest taka, że gdybym nie miał tego zapału, to w ogóle bym nie miał motywacji, żeby to napisać po prostu, jakby nie byłbym w stanie tak przebadać tego tematu. To też wszystko zależy od typów osobowości. Ja akurat nie mam takiej osobowości, że byłbym w stanie zgłębić coś tak mocno bez intensywnego zaangażowania, prawda? I prawda jest taka, że ci wszyscy naukowcy w jakimś stopniu są zaangażowani w to, co robią. No jakby uważam, że ten skrajny obiektyw jest pewnym ideałem niedoścignionym.
[01:18:23] Piotr Marcinów:
Albo mitem.
[01:18:24] Piotr Płaneta:
Mitem, mitem. No właśnie mitem, no mitem.
[01:18:28] Piotr Marcinów:
Bo to właśnie niekoniecznie jest idea. Bardziej, bardziej Znaczy dla niektórych to jest idea, ale to chyba bardziej mit, bo No właśnie. Już z prostej przyczyny, że mamy pewną perspektywę. No właśnie, nie ma. Mamy perspektywę absolutu zewsząd. Tylko jakąś swoją. No właśnie, ale też jest ważne, żeby nie uciec w totalny subiektywizm. Poruszasz bardzo ciekawy motyw Brahmawi Harry. Wyjaśniłeś już czym są Brahmawi Harry. Powiedz coś więcej o Dżanach. Mnie szczególnie interesuje, bo jestem wielkim fanem Brahma Awihary na temat tej bliskiej relacji.
[01:19:28] Piotr Płaneta:
Jasne. No więc są pierwsze co to są Dżany. No Dżany to są stany samadi jako pewnego doświadczenia duchowego przekraczającego świat zmysłów. Ja to tak widzę, że po prostu dzięki rozwojowi duchowemu jesteśmy w stanie zacząć wyczuwać naszą świadomością jakby inny wymiar egzystencji. I Jana to jest coś takiego, że jesteśmy tak mocno jakby kierujemy uwagę na ten wymiar, że on zaczyna jakby rozpuszczać czy zalewać nasze doświadczenie. I właśnie tak jak Buda opisuje w Canon chociażby w DN dwa sama napchala Succi, że to jest tak jakby tak jak się taki piankę do kąpieli jakby robi się taką piankę z proszku I ta pianka zaczyna rozpuszczać całe doświadczenie I to jest jakby właśnie zaczyna nas zalewać jakby doświadczenie tej ropa loki, czyli po prostu jakby podłączamy się do innego wymiaru, który jest niewyobrażalny dla jest naprawdę niewyobrażalny I niemożliwe do wyrażenia w pewnym sensie. Natomiast no jest to jakby taki bezgraniczny świat świetlistych form, Jakby takich przebóstwionych energii, błogości I tak dalej.
No, I właśnie są różne teorie na ten temat. Bardzo różne. I to jest jeden z kolejnych takich tematów, na które można, że tak powiem właśnie na forach zrobić pięćdziesiąt wątków z setkami postów, czym jest Johna czy nie. Nawet jest taki mem, że Johna Wars to był taki Yoda I tam Johna Wars a speculation I have filo.
[01:21:07] Piotr Marcinów:
Też
[01:21:08] Piotr Płaneta:
czekam. Więc jakby ja tutaj akurat jestem w takim obozie Levi, która uważa, że każdy Sama Adi jest unikalny I jest nieskończona ilość możliwości doświadczenia Sama Adi. Dlatego są też różne właśnie opisy, ponieważ tak naprawdę każdy doświadczy tego troszkę inaczej. Natomiast mimo wszystko to jest to samo.
[01:21:28] Piotr Marcinów:
Bo Ty mocno podkreślał te świetliste aspekty, one niekoniecznie muszą być związane z wrażeniami. My jako ludzie, jako homo sapiens jesteśmy bardzo, jesteśmy wzrokowcami, ale to niekoniecznie muszą być wrażenia świetliste czy związane ze światłem, prawda?
[01:21:46] Piotr Płaneta:
Wiesz co, wydaje mi się, że jest to kwestia głębi, że na pewnym poziomie doświadczenia to musi być świetliste. Może na początkowych etapach niekoniecznie. Natomiast wydaje mi się, że tak, że totalnie na bardzo głębokim poziomie. To nie znaczy, że to jest takie światło, jak wiesz, latarnia. Jakby ja Rupa Locke rozumiem tak, że to bez doświadczenia praktycznie niemożliwe jest sobie to wyobrazić, ale po prostu. Świat zmysłów jest jaki jest, prawda? Masz obiekty, mam na przykład tą klawiaturę, które wiesz mogę ją podnieść I tak dalej. Natomiast loopa lokat to jest czysty przepływ energii I ta energia ma jakby wymiar trzech zmysłów, mimo że to nie masz doświadczenia zmysłowego, nie masz tam obiektu, który możesz podnieść. Masz przepływ po prostu jakby form wizualnych, które mogą być różne od bardzo prostych jak czyste światło po bardzo złożone.
Masz doświadczenie ogromnej błogości w ciele I masz jakby dźwięk jakby to co nazywają hinduiści tym dźwiękiem om. Czyli po prostu tego się nawet nie da wyrazić, ale jest jakby I to wszystko przede wszystkim się zbiera w jedno uczucie jakby takiej najwyższej prawdy I zwycięstwa światła, niebiańskości jakby w stanie Samadi w ogóle nie masz świadomości, że istnieje coś innego niż niebo. Jakby dlatego ja to nazywam świetliste formy. To nie znaczy, że tam jest jak latarnia, która świeci, ale że doświadczenie, tak jak Adam Abram mówi, jest hiperświadome I masz pewne doświadczenie pewnych form, które dostrzegasz.
I dlatego właśnie pytanie, czy wyzwolenia przez niebiańskie uczucia, tak jak w pracy pisze, że są albo o czymś bardzo podobnym, albo wręcz są po prostu różne aspekty dokładnie tego samego. I różnica podobna jest taka, że no ja znowu uważam, ja tu jestem w szkole Viveki, że to są po prostu nieskończona możliwość kombinacji. Natomiast no, a Jambranta opisuje, że jest troszeczkę inna różnica tonu, że Dżany są po prostu bardziej takie puste. Jest czysta forma ekstazy I błogości, a w niemieckich uczuciach masz silniejsze uczucie, właśnie pojednania ze wszechświatem czy współczucia, czy zależy, na której jakby niemieckim uczuciu wchodzisz Dżany. Natomiast myślę, że na pierwszych etapach wyzwolenia serca przez niebieskie uczucia, bo jak też argumentuję, one są stopniowe, to jest tak, że myślę, że najpierw dominuje jakby to uczucie jako ten obiekt. Natomiast ja to mówię, że wielokrotnie, że no im głębiej jakby w strukturę rzeczywistości, tym bardziej wszystko staje się jednym. Więc na bardzo głębokim poziomie myślę, że te uczucia też cię przeniosą jakby do tego, co opisałem jako Johnny.
Tylko będzie inny nacisk, prawda? Bo możesz mieć bardziej nacisk na właśnie to jest ten element percepcji, że w tym samym jakby świecie możesz dostrzec co innego. Właśnie to jest ta metafora lasu, prawda? Że właśnie dlaczego Samadi może być podobny, ale każde inne? To jest tak jakbyś cały czas szedł przez las. Jakby cały czas jesteś w pewnym sensie w lesie, ale każdy element lasu jest unikalny. I uważam, że tak samo jest sama Adi, że mimo wszystko jest to ta sama przestrzeń, ale każdy wymiar tej przestrzeni, każdy odcinek jest unikalny, tak jak rzeka. Rzeka jest niby cały czas ta sama, ale tak naprawdę cały czas jest jednak ma unikalne jakby płynie, płynie.
Więc tak samo jest według mnie właśnie z tymi stanami. No I po prostu jest tak, że załóżmy w metcie wyzwolenie przez nie mettę masz bardziej uczucie, że po prostu kochasz wszystko. Ze współczuciu masz bardziej na pierwszym planie jest uczucie, że życzysz wszystkim wolności od cierpienia I że naprawdę współczujesz tym biednym istotkom w sam sam sam sam, że wespół radości masz cieszenia się z tej jakby wiesz, ale cały czas towarzyszą temu te świetliste formy, ta wielka błogość ciele I tak dalej. Natomiast w Czystych Jamach podejrzewam, że nie masz tak mocnego nacisku na te uczucia, tylko na czystą błogość I na to uczucie wyzwolenia, że jesteś wolny, prawda? Tak jak troszeczkę World Totelesa, ten Bóg, który kontempluje sam siebie, że po prostu jesteś zanurzony w swojej własnej błogości.
Jesteś jakby poza wszystkim. Więc wydaje mi się, że to jest ta różnica, że tak naprawdę to jest ta sama przestrzeń, tylko niebieskie uczucia są bardziej nastawione na połączenie z innymi istotami, a Johny są bardziej jak właśnie jak ten Arystotelesowski absolut, który kontempluje sam siebie po prostu. Jakby ja to tak rozumiem, ale mogę się mylić, prawda? Jakby to jest moje rozumienie, które bazuje troszeczkę na jakiejś tam swoich ograniczonej doświadczeniach. A po drugie na konsultacjach, bo rozmawiałem o tym z wieloma mnichami, też I Vecką I tak dalej. Wiesz, w kuluarach czasami trochę więcej ci powiedzą niż na mowie, no nie.
[01:26:34] Piotr Marcinów:
To z pewnością. Ok, to właśnie to, o czym mówisz o kuluarach, to pewnie jest dobry przyczynek, żebyś żebyś opowiedział o czymś, co jest chyba dosyć istotne, bo w świecie jogi, takiej tradycyjnej jogi, bo współcześnie jogi mówi się o instruktorach, tradycyjnie jodze mówi się o guru, a w kontekście wczesnego buddyzmu mówi się o Caliana Mita. Tak. O świeć nas w tym. Dobrze.
[01:27:15] Piotr Płaneta:
Kaliana Mitta, więc tutaj chcę po pierwsze troszeczkę powiedzieć jeszcze inną rzecz, że są dwa wymiary. Kaliana Mitta to jest jeden wymiar, ale drugą rzeczą jest to, że Budda mówił, że bądźcie swoją wyspą niech tam ma będzie waszą wyspą. Czyli bądźmy jak takim twoją ostoją twoim prowadzeniem. Natomiast Budda mówi o dwa rzeczach właśnie z jednej strony, że to my sami, że dama, a z drugiej strony faktycznie jestem Kaliana Mitta I. Kaliana Mitta oznacza dobry przyjaciel, natomiast moim zdaniem może nawet bardziej trafnym określeniem jest mentor, ponieważ bardziej w kanonie tak naprawdę Kaliana Mida to nie jest taki ktoś z twojego poziomu na ścieżce, Tylko bardziej ktoś z wyższego poziomu kto cię wyciąga jakby z Sideł Mary, że właśnie kiedy się błądzimy kiedy poddajemy się z plemieniem kalianamita potrafi nam to pokazać I pokazać nam drogę jak z tego wyjść I tak dalej.
Więc to bo Budda mówił, że największym Kalianamitą jest on sam dla wszystkich którzy praktykują no I w tym sensie tak naprawdę Kalianamita ja bym powiedział, że to jest dobry mentor. I oczywiście w buddyzmie mamy tak, że właśnie Budda mówił, że nie guru, tylko właśnie jest Budda Damasanga trzy klejnoty, więc w tym sensie raczej Budda podkreślał, że my nie powinniśmy polegać na jednym kalianamitcie, tylko właśnie, że zawsze te trzy klejnoty, żeby były naszym kalianamit, czyli Budda jest. No.
[01:28:53] Piotr Marcinów:
A to chyba jest warto podkreślić tę różnicę pomiędzy tym pozycją guru w hinduizmie czy później w buddyzmie Tantry czy w Warszawie anie. De facto właśnie w tym, im bardziej ezoteryczna tradycja, ten, to znaczenie guru jest ważniejsze do tego stopnia, że czasami guru jest ważniejsze od, od absolutu, bo jest jakby pośrednikiem. Nie mamy kontaktu z absolutem, natomiast mamy kontakt z guru. I to czasami sprawia, I to szczególnie dobrze widać po różnych skandalach, o których co jakiś czas się słyszy w świecie jogi, że ta relacja pomiędzy takim wyobrażonym guru, który jest oświecony doskonale pod każdym względem I czasami nawet właśnie ważniejszy od samego Boga, a nami samymi jest tak ogromna, że niektórzy podlegają kompletniemu zaślepieniu.
A tu jest jednak trochę inna pozycja. Ludzie kompletnie zapominają, że nauczycieli też trzeba badać, testować, myśleć, jakie one mają kompetencje. To jest super ważny temat, a czasami wydaje się, że ludzie są trochę naiwni w tym względzie.
[01:30:14] Piotr Płaneta:
Tak, to jest jedna z głównych różnic między Machajaną a Terravadą też. Znaczy zwłaszcza tymi właśnie ezoterycznymi drogami. Ja uważam oczywiście totalnie tutaj się ja jestem po stronie Bardziej terawady. Uważam, że dużo lepiej mi scalenie w przeklejnotach niż jednej osobie. Ponieważ ja lubię tą metodę, tą sutę o szacie podartej, że jak tam mnich znajduje kawałek szaty, połowa jest dobra, a połowa jest podarta. To odcina tą dobrą I ją bierze, a podartą odrzuca. I tak naprawdę dla nas wszystkich ci nauczyciele, którzy spotykamy, są trochę jak to, że po prostu od różnych bierzemy różne rzeczy które z nami rezonują a nie że tylko od jednego prawda. To jest jedna rzecz. Druga rzecz jest taka że ta relacja guru uczeń może być zagrażająca dla obydwóch stron.
Dla ucznia właśnie taka, że jeżeli ten guru nie będzie dobry, to może być obiektem nadużyć, co niestety częste jest w takich tradycjach, gdzie ta relacja z guru występuje. A dla guru właśnie może to grozić mu ego tripem, że jak wszyscy go traktują jak takiego trochę półboga, to on faktycznie mu ego wyskakuje I zaczyna nadużywać tej władzy. Więc jakby to nie jest dobre dla nikogo tak naprawdę. Więc bardzo mądry Calliana Mitta tak naprawdę wie, kiedy też się wycofać z prowadzenia żeby dać komuś czas na własną praktykę czy właśnie żeby trochę u kogoś innego pobył żeby właśnie się tak nie uwieszać tylko na jednej osobie prawda więc to jest bardzo ważne ja właśnie mam tak że mogę powiedzieć, że w pewnym sensie Viveca jest taką moją największą mentorką, ale nie polegam tylko na niej. Właśnie ona czasami robi odosobnienia, a właśnie teraz bym powiedziała, że dobrze, żebym praktykował sam, żeby w ogóle jakby nie miał kontaktu z nią przez dłuższy czas, żebym właśnie nie polegał na niej. Więc tak naprawdę to jest to, że no ta za bliska relacja góry uczeń według mnie też nie jest zbyt dobra.
Właśnie tak jak Buda powiedział, wy bądźcie swoją wyspą, niech dama będzie waszą wyspą. I właśnie przez Dame rozumiem, ja bym w ogóle unikał tego słowa absolut, bo ono się kojarzy z czymś takim doskonałym, natomiast właśnie to trochę przeczytaj Janiczę Dukanata, że natomiast ja damę I tą boskość rozumiem bardziej właśnie też tej niedoskonałości, że możemy tak dostrzec jakby to jak się otwiera to eko damy, to nawet w tych niedoskonałych rzeczach widzimy pewną mądrość, pewne prowadzenie. Możemy zawsze wybrać lepszą drogę I za to bardziej tak rozumiem niż jako jakiś taki właśnie arystotelesowski absolut gdzieś tam nieporuszony.
No I właśnie, że Dama właśnie jako to, że tak jak Ajansha powiedział zapytany czym jest Dama powiedział nie ma nic co nie jest Damą. Jak już widzisz Damą, to wszystko jest Damą. Nawet teraz ta rozmowa w pewnym sensie jest Damą. I w tym sensie faza, bo zawsze jest właśnie to, że możemy wybrać to, co jest kusala albo kusala I tak naprawdę do tego, czyli to, co jest zdrowe czy niezdrowe, dobre, niedobre I zdaje się, jakby ta dama dzieje cały czas. No I po prostu to jest naszą wyspą ostatecznie, bo ostatecznie po prostu właśnie są momenty w życiu I miejsca w naszym umyśle I sercu, gdzie nie dotrze nikt poza nami. Ale tam też musimy podejmować te wybory, to co jest dobre czy niedobre. I właśnie dlatego dama musi być naszą wyspą, bo tylko wybierając zawsze to co jest dobre jest też bezpieczne. I Buda to mówi wielokrotnie, że nawet jak ci się wydaje, że coś jest niesprawiedliwe w tym życiu, ale jak czynisz dobrze, to tak naprawdę zwyciężasz.
I właśnie to jest ten głębszy wymiar, że nawet była taka przypowieść, a Johnsona ją mówił, że był sobie król I jakiś tam chłop I po prostu ten chłop trzymał cnotę I król wiesz się na nim wyżywał wiesz mógł go sadzić do więzienia był tylko chłopem, ale właśnie ten chłop powiedział, że nie możesz mi zabrać mojej cnoty. I taka jest prawda, że Buda właśnie, jeżeli mówił o jakiejkolwiek formie w cudzysłowie arystokracji, czyli arystos jakby taki doskonały dobry, prawda? No to właśnie, że tym, jeżeli tym, co może tworzyć jakąkolwiek formę hierarchii w świecie, to jest nasza cnota. I w tym sensie chłop, który ma cnotę, jest dużo wyżej w hierarchii wszechświata niż król, który nie ma cnoty.
[01:34:30] Piotr Marcinów:
Jest bardziej szlachetny.
[01:34:32] Piotr Płaneta:
Tak jest bardziej szlachetny I dlatego właśnie, bo właśnie szlachetność w buddyzmie się odnosi do cnoty I w tym sensie jeżeli jesteś szlachetny to prawo karmy cię chroni I po prostu nawet jeżeli umrzesz w tym świecie, to pójdziesz do lepszego świata, a ci co krzywdzą pójdą do gorszego, więc zawsze zwycięża ostatecznie ten bardziej szlachetny. I dlatego właśnie sila, czyli moralność jest naszą największą tarczą. Jest taką ostateczną paritą, czyli takim wersłem ochronnym jest nasza sila, nasza cnota. Jakby jak masz cnotę, to zawsze jesteś bezpieczny. Jakby to jest tak naprawdę jedyne schronienie I wuta w kółko do tego wraca, więc to jest tym naszym schronieniem. A Kaliana Mida jest takim właśnie mentorem czy takim bardzo dobrym przyjacielem, który nam pomaga tą tarczę z natury utrzymać I kiedy widzi, że błądzimy, no to nam nakierowuje znowu na dobrą drogę albo w ogóle nam wyjaśnia tą dobrą drogę.
Więc jakby ja to tak widzę.
[01:35:25] Piotr Marcinów:
No to chyba jest dobry moment, żeby powoli kończyć takim pozytywnym akcentem. Ja tylko mi przychodzi do głowy, że kiedy budy odchodził, to nie wyznaczył żadnego następcę. Tylko co mówisz, że ma będzie naszym przewodnikiem. Tak. Jest jeszcze mnóstwo tematów, o którym moglibyśmy omówić. Czyli co? Chcesz jeszcze na sam koniec powiedzieć? Zaprosić, coś polecieć?
[01:35:56] Piotr Płaneta:
Nie no, wiesz, dziękuję Ci przede wszystkim, że mnie zaprosiłeś. W ciekawą stronę to poszło. No w ogóle też chcę polecić Twój kanał. Właśnie możecie, ale z Piotra Marcinowa na YouTubie jakby uważam, że jest super człowiekiem I naprawdę bardzo polecam I też zrobić specjalny filmik na YouTubie, żeby Cię poleci.
[01:36:18] Piotr Marcinów:
Ja bardzo Ci dziękuję. Bardzo dla mnie chyba ważnym jest Twój doktorat. Do tego, że kładziesz nacisk na te rzeczy, które są dla mnie ważne. I moja perspektywa nad Hammy nabrała nowej głębi przez to, że jak kładziesz nacisk na te ważne elementy, przynajmniej dla mnie ważne elementy praktyki DHamy. Także ja to po prostu z dużą radością muszę powiedzieć czytałem ten Twój doktorat I ja mam nadzieję, że go po prostu wydasz jako książkę.
[01:37:00] Piotr Płaneta:
Znaczy właśnie się zastanawiam, jak to zrobić, bo właśnie tak naprawdę mógłbym już go puścić w neta jako PDF po prostu Creative Commons I to byłoby może nawet spoko w kontekście twojego podcastu, że wiesz, można by go po prostu opublikować w ten sam dzień co twój podcast I można by go tylko nie wiem czy potem jakaś wytwórna tam jak to się nazywa wydawca by nie był krzywo patrzył na to nie ale w sumie czy mi zależy na tym no nie jakby na jakimś wydaniu takim oficjalnym to nie wiem bo mi tak naprawdę nie e-booka nie zależy mi wiesz na kasie żeby to wydać wiesz. Znaczy ja mam nadzieję, że jak będzie jakiś wydawca przyzwoity to on po prostu stwierdzi ok było jakby puszczone w neta jako e-book ale I tak możemy to wydać tak wiesz. Dobra, to może na koniec właśnie dzięki Tobie za zaproszenie I dzięki z kim za uwagę.
I właśnie jeżeli właśnie powiedziałem cokolwiek, co komuś się nie zgadza, to pamiętajcie o tym przy powieści o szacie możecie odciąć tą połowę, co wam nie pasuje, a to, co jest dobre weźcie I wszystkiego dobrego wszystkim. Mam nadzieję, że się spotkamy I być może ja też robię podcast z tobą. Ja właśnie gorąco polecam twój podcast, twoją stronę
[01:38:12] Piotr Marcinów:
I wszelkiego typu kontakty, linki będą w opisie. Dobra, to dzięki
[01:38:21] Piotr Płaneta:
I widzimy się na łączach. To wszystkiego dobrego I z metą.
[01:38:26] Piotr Marcinów:
Jak meta będzie z wami, z tobą. Tym bardziej, że nagrywamy to z tego walentynki.
[01:38:33] Piotr Płaneta:
Tak, tak, tak, także meta miłość duchowa. Niech krąży po świecie. -Alleluja albo Aum, Aum, Aum. -Podobno jest to połączone, więc wiesz, ja tam nie wiem, ale.
[01:38:52] Piotr Marcinów:
Głęboko. Dobra, papa!
Wprowadzenie i początek rozmowy
Dlaczego buddyzm i praca doktorska
Filozofia jako ćwiczenie duchowe
Reinkarnacja i Samsara w buddyzmie i na Zachodzie
Praktyka duchowa w buddyzmie a zachodnie podejście
Krytyka współczesnych praktyk medytacyjnych
Znaczenie pozytywnych stanów emocjonalnych w buddyzmie
Brahmawihary i ich rola w praktyce
Porównanie buddyzmu z innymi tradycjami duchowymi
Rola nauczycieli i mentorów w buddyzmie
Podsumowanie i zakończenie rozmowy