W tym odcinku podcastu zaprosiłem Maćka Wieloboba na głęboką dyskusję na temat jogi, medytacji oraz sufizmu. Rozmawiamy o naszych pierwszych doświadczeniach z jogą i medytacją, zmaganiach ze stereotypami na ich temat oraz ewolucji tych praktyk zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Omawiamy również wpływy kulturowe, historyczne i filozoficzne, które kształtowały rozwój różnych tradycji duchowych. Kluczowym tematem jest znaczenie relacji nauczyciel-uczeń oraz roli linii przekazu w duchowych ścieżkach. Nasza rozmowa dotyka także wątków politycznych, społecznych i psychologicznych, związanych z praktyką duchową.
(00:00:07) Wprowadzenie i tematy rozmowy
(00:01:12) Polityka i społeczeństwo
(00:02:08) Historia znajomości i joga
(00:06:28) Mity i fakty o jodze
(00:10:31) Dysputy i intelektualizm w jodze
(00:17:00) Sufizm i jego różnorodność
(00:27:55) Sufizm a islam
(00:38:09) Porównanie sufizmu z innymi tradycjami
(00:54:01) Kultura indyjska i jej złożoność
(01:06:03) Relacja nauczyciel-uczeń w tradycjach duchowych
(01:18:00) Mantry i ich znaczenie
(01:26:27) Wolność i odpowiedzialność w duchowości
(01:33:30) Wymiana kulturowa między Wschodem a Zachodem
(01:37:02) Kultura fizyczna i joga
https://www.medytacjawsrodkutygodnia.pl/episodepage/maciej-wielobob-o-jodze-sufizmie
No I nagrywamy. Cześć Maćku.
[00:00:11] Piotr Marcinów:
Cześć Piotrze.
[00:00:13] Maciej Wielobób:
Dawno się nie widzieliśmy, więc ta okazja tego podcastu jest fajnym przyczynkiem do tego, żebyśmy mogli porozmawiać. I będziemy rozmawiać o
[00:00:30] Piotr Marcinów:
wszystkim. No właśnie, tak przed chwilą Piotrowi mówiłem. Może
[00:00:33] Maciej Wielobób:
o polityce.
[00:00:36] Piotr Marcinów:
Moja żona mnie pytała przed rozpoczęciem, o czym będziecie robić? A ja mówię, no nie wiem do końca, bo jak zapytałem Piotra, to powiedział o jodze, o medytacji, o sufizmie, może o czymś tam jeszcze, a Agnieszka mówi, ale nie rozmawiajcie o polityce. To nie wiadomo, czy ta polityka się tam nie wplecie. To w ogóle też jest jakiś tam ciekawy wątek w sumie, bo różne ścieżki różnie patrzyły na te związki z polityką, a jednocześnie jest tak, że we współczesnym życiu, nawet jak nie wolno chcemy politykować, to Polityka
[00:01:12] Maciej Wielobób:
się nami interesuje.
[00:01:14] Piotr Marcinów:
Polityka się nami interesuje, znaczy może nie tyle nami, co interesami pewnych grup, które niekoniecznie z nami są spójne. Ale może nie zaczynajmy od tego.
[00:01:27] Maciej Wielobób:
Nie, no nie zaczynajmy. Zacznijmy od tego, że my się znamy już wiele lat, bardzo długo. Nawet nie pamiętam jak
[00:01:34] Piotr Marcinów:
długo. Myślę, że to musiało być jakieś, tak, że fizycznie się znamy, a nie z jakichś tam forów. To myślę, że to był 2000 e 9, jakoś coś w tym stylu.
[00:01:50] Maciej Wielobób:
Pomijamy te kłótnie w internecie.
[00:01:54] Piotr Marcinów:
Ale kulturalne, I jednocześnie na poziomie merytorycznym trzeba powiedzieć. Bo to nie były Piotrze te kłótnie, co teraz są, co ludzie tam prawie na noże idą.
[00:02:08] Maciej Wielobób:
To tak, tak, tak, bo to w internecie łatwiej o kłótnie. Ale zaczęło się od jogi, prawda? Zaczęło się zaczęło. Zaczęło od dyskusji jogi. I chyba obydwoje mieliśmy też taką zagwozdkę, bo jednocześnie wiemy, że joga tradycyjnie to de facto jest też samo z medytacją, a niestety w naszej kulturze joga to ćwiczenia
[00:02:41] Piotr Marcinów:
fizyczne. Trochę tak. My byliśmy z tych, co tam w tamtych czasach, przynajmniej ja na pewno mogę za siebie mówić, ale Ty chyba trochę też, zwalczali to hasło, jak ludzie mówili joga I medytacja. No bo tradycyjnie joga to medytacja. Ja później zmądrzałem w którymś tam momencie stwierdziłem, że I tak nie przeskoczę tego, więc trzeba po prostu mówić o tej medytacji I o tej części tradycyjnej jogi. Zresztą też umówmy się, że już tam pomijając całe te wątki, jak to w ogóle się stało, że tyle haseł nagle się pojawiło, to na pewno one są teraz bardziej potrzebne niż były potrzebne tam powiedzmy w średniowieczu albo nawet w starożytności, bo ludzie się po prostu mniej ruszają, a po drugie mają też swoje zalety, otwierają te drzwi tej terapii jogą, więc ja na przykład nie rzucę kamieniem w stronę Asan.
Zresztą prowadzę kursy nauczycielską, więc trudno by było trochę. Natomiast faktycznie bardzo często się zapomina nie a samowej, która jest potężna, czyli o tym treningu duchowym opartym o medytację I o treningu etyczno-psychologicznym itd. I o relacji nauczyciel-uczeń, którą też trochę, jakbyśmy chcieli patrzeć na nią teraz, to trzeba by ją lekko przedefiniować, bo nie bardzo sobie wyobrażam takie przeklejanie w czasy współczesne relacji nauczyciel-luczeń z tantry, z takiej jakiejś twardej tantry bym powiedział. Podejrzewam, że pewnie też nie.
[00:04:35] Maciej Wielobób:
Chyba większość tych różnych ścieżek w zależności, do jakiego kraju trafiało, to musiało się trochę dostosować do warunków. No właśnie, ta współczesna opierająca się na kursach, na dyplomach, a niekoniecznie na aktu, mieszkaniu, w Aśramie z nauczycielem I inicjacjach jest inna, a jednocześnie chce być tą kontynuacją tej wielowiekowej tradycji. Chociaż należy mocno podkreślić, że ten rozkwit Asan, który mamy obecnie, te wszystkie style jogi, sztanda joga, Engara joga, czy różne vinjasy, to XX wiek mocno te style są zainspirowane gimnastyką, europejską
[00:05:38] Piotr Marcinów:
wynalazką. Tak, tak, ale to chyba konkretnie.
[00:05:41] Maciej Wielobób:
Szczególnie sztanga, tą duńską, tą prymitywną gimnastyką.
[00:05:51] Piotr Marcinów:
Znaczy, bo trzeba też powiedzieć jedną rzecz. To nie jest tak, że w tej chwili tylko te jogi takie azonowe się rozwijają, bo te różne jakieś tam wątki tradycyjne, część szkół też nadal istnieje I tam działa, działają różne szkoły Advity, działają jakieś szkoły tantryczne, ale to nie jest ta tantra, o której myśli większość osób, czyli one o tantrze I jakieś tam kwestie wokół, nie wiem, seksualnych, umówmy się, bo oczywiście ten seks gdzieś tam jest w tej tantrze lewej ręki, ale to wszystko inaczej wygląda. Więc my mamy ciekawy okres moim zdaniem, bo mamy dostęp do tej jogi posturalnej, jakbyśmy mogli ją określić I mamy dostęp do tej jogi powiedzmy takiej medytacyjnej, bo te szkoły cały czas istnieją I cały czas istnieje gdzieś tam ten wątek inicjacyjny też.
Natomiast tak się zastanawiałem, czy w ogóle takim dobrym punktem wyjścia nie będzie zaczęcie od takiego obalenia pewnego mitu, nie? A mianowicie takiego mitu, to znaczy zależy jak na niego spojrzeć, nie? Mitu albo faktu zależy, co rozumiemy pod hasłem joga, ale że joga jest 1.
[00:07:15] Maciej Wielobób:
No tak, tak, tak.
[00:07:16] Piotr Marcinów:
Bo często gdzieś tam się pojawia w tych środowiskach jogicznych, ja często do moich uczniów I studentów mówię też o tym, że to wszystko zależy. Możemy powiedzieć, że joga jest 1, jeżeli mamy na myśli to, co patanjali myślą o jodze, że joga to samotki, ale jeśli myślimy o jodze jako metodzie, to nie, bo są bardzo różne metody, z którym np. Część joginów czy jogiń niekoniecznie chciałaby się identyfikować, bo może nie każdy by się chciał np. Z agorimi identyfikować, którzy tam chcą przynajmniej raz w życiu zjeść ludzkie mięso albo z jakimiś takimi ekstremalnymi wątkami kaulatantry, w której spożywają krew menstruacyjną I odchody w ramach rytuałów jogicznych I być może oni nawet bardziej są uprawnieni do tego hasła jogin jogini niż my współcześnie.
Oczywiście jak wymieniłem takie trochę ekstremalne jakieś tam wątki, więcej jest tych szkół taki umiarkowany, ale tak naprawdę mają różne podejścia, czasami nawet troszeczkę różne cele, pomimo gdzieś tam tej drogi do wyzwolenia, ale mogą to wyzwolenie sobie troszeczkę inaczej definiować. Mają czasami, wydają się podobne, a mają inną filozofię. Czasami używają tych samych pojęć na zupełnie co innego. To jest to, o co zazwyczaj ludzie, którzy zaczynają studiować tą tradycyjną jogę, się rozbijają na początku. Nie. Więc w sensie metody, mamy bardzo dużo różnych metod, różnych filozofii.
I to jest w sumie ciekawe, ale w sensie metody szkoły joga nie jest 1.
[00:09:13] Maciej Wielobób:
No więc właśnie to o czym wspominałeś, to bardzo często przedstawiciele różnych szkół, jogi Dosyć mocno ze sobą dyskutowali, nie zgadzali się, są całe dysputy I różne podejścia. Ten niesnaski istnieje nawet w ramach jednej z takich dużych szkół, na przykład w samej wydancie, która też jest jakoś połączona z jogą, mogli spojrzeć szerzej jako na pewną ścieżkę mistyczną, to przecież tam tych podziałów jest całkiem sporo. Natomiast na zachodzie najbardziej jest popularna advejta-wydanta I de facto słowo Advita jest synonimem tej Adwenty. Przecież Indie mamy.
[00:10:02] Piotr Marcinów:
Jest Idawentweita, która jest Tak, w Indiach np. Visistadweita jest bardzo popularna, bo to większość dischnoitów ją praktykuje, może poza tymi bengalskimi wątkami. Więc tak, a teraz tak jeszcze ciekawy wątek tu trafiłeś, nie wiem, czy nieświadomie na maile nie, bo teraz się często przedstawia jogę jako taką metodę antyintelektualną. I może joga jest metodą doświadczeniową, ale nie jest antyintelektualna, bo na przykład w zasadzie do jeszcze początków XX wieku rzeczą bardzo często spotykaną w jodze były dysputy. Na przykład ojciec współczesnej jogi Kryszna Maczaria brał udział w takiej dysputach I na przykład zwracał się do swoich nauczycieli o zgodę na wzięcie udziału w takiej dyspucie itd. A nie mówiąc już o najsłynniejszym dyskutancie jogicznym, czyli siankarze, Adi siankarze.
Więc jakby joga, choć oczywiście nacisk jest na ten aspekt taki, który po angielsku się nazywa experienceial, nie wiem, czy jest takie słowo, którym się np. W psychologii to tłumaczy, taki nacisk na doświadczenie, doświadczanie nawet, ale nie jest antyintelektualna, tylko oczywiście ten intelekt jest podporządkowany temu procesowi doświadczania, ale jakby joga była taka intelektualna, to po co na przykład kryśna maczaria by gdzieś tam kształcił się w sumie na takim poziomie, my byśmy powiedzieli na zachodzie, sześciu doktoratów. Przecież to był jakiś jego wysiłek celowy.
[00:11:49] Maciej Wielobób:
No to tak, de facto każda z tych szkół jogi podpiera się jakąś tam filozofią. De facto tak naprawdę klasyczna joga to jest 1 z sześciu filozofii ortodoksji. Tak, razem stanowi taki duet Sancchiom. Więc początki I zakorzenienie w filozofii jest dosyć mocne od samego początku, jeśli chodzi o jogę. No ale właśnie teraz na zachodzie mamy taki rys antyintelektualny I też tak na to się patrzy na jogę, na to właśnie doświadczenie. A de facto, bo bardzo często te techniki logiczne są bardzo podobne. Niezależnie czy to jest szkoła tantryczna, czy przyjmuje się, że budek też jest jogą, to te techniki od tantry do buddyzmu są takie podobne.
Natomiast kontekst filozofii jest różna I to też dosyć mocno kształtuje doświadczenie. To,
[00:13:01] Piotr Marcinów:
z
[00:13:02] Maciej Wielobób:
jakim bagażem intelektualnym podchodzi do praktyki.
[00:13:07] Piotr Marcinów:
Trochę tak. I tutaj wspomniałeś o tym, czy buddyzm by zaliczyć do jogi. Ja na przykład jestem trochę zwolennikiem takiego podejścia, już zawsze mi się myli to nazwisko tego gościa, który napisał, jest taka książka Great systems of Yoga, ona się nazywa albo Wood, albo Woods Nigdy nie pamiętam, czy to jest ten S na końcu, czy nie. I on na przykład patrzy na jogę jako każdą szkołę stosującą metody jogiczne. I gdzieś tam w tych Indiach I okolicach, ale pamiętajmy, że ta kultura indyjska to historycznie nie było Indii jako państwa takiego, jak mamy teraz, tylko to było wiele różnych państw, które czasami były zjednoczone bardziej pod część tam panowania, na przykład Wielkich Mokołów w którymś tam momencie, to chyba wtedy największe I dopiero pod panowaniem Brytyjczyków były te Indie, Pakistan I Bangladesz razem, ale tak naprawdę ta kultura indyjska to jest to, co obecnie jest Indiami, Pakistanem, trochę Bangladesz I myślę nawet takie kawałki Afganistanu, bo to widać np. Po muzyce, że np. W Afganistanie jest dużo świetnych muzyków dhrupadu, czyli tej klasycznej hindustańskiej muzyki.
Tylko teraz wątek mi uciąć wymądrzania. I ten autor tej książki, czyli ten wood albo wood The Great is than of joga, on na przykład I te różne jogi typowo wedyjskie traktuje, I dżinizm, I buddyzm, I tam rozdziela ten buddyzm np. Chiński jeszcze osobno I sufizm też traktuje jako metodę jogiczną. Ma tam taki rozdział pod tytułem Sufi jogis. Więc jakby jest takie 1 ze spojrzeń, myślę, że z tym hasłem joga jest taki problem, że ono jest bardzo wieloznaczne I ono może mieć bardzo różne znaczenia Jeżeli go w ogóle używamy jako pewna metoda, no to chyba najczęściej są współcześnie takie 3 znaczenia, że joga jako joga klasyczna, czyli ta joga w tym wyliczeniu tych sześciu darsiam, tych sześciu klasycznych szkół jogi indyjskiej, czyli sankia, joga, nie, właśnie shika, mi mam sajbedanta albo kurwa mi mam sa I odstarram mi mam psa.
I jest takie wąskie, ale tradycyjne rozumienie. Joga jako ta psychologia jogi jako ta część psychologiczna filozofii indyjskiej. Drugie takie tradycyjne, ale szerokie znaczenie to jest właśnie takie, jak autor tych The Great Systems of Yoga przedstawia, że joga jako każda metoda stosująca metody jogiczne, czyli medytację I to, co wspiera te medytacyjne procesy. No I trzecie znaczenie to jest to współczesne, czyli że joga jako asany, ewentualnie asany, plus nam z odrobiną pranajamy I relaksu. I to jest znaczenie takie, które de facto w formie takiej jako odrębna joga, no to się zrodziło dopiero niecałe 100 lat temu, w 1934, o ile dobrze pamiętam. Kryształ Maria wydał joga Makarandę I to jest taki wyraźny punkt, który mamy, rozpoczęcia tej nowej jogi, tego rozwoju systemu asanowego.
Wiadomo, że to się już działo troszkę wcześniej, a ta książka się stała takim symbolem. Myślę, że jak najbardziej, nie zresztą sami buddyści w zależności od szkoły mówią, że albo Budda był największym joginem, albo np. W kagiu mówią, że karmapa jest największym joginem. Więc oni jak najbardziej się uważają za joginów.
[00:17:09] Maciej Wielobób:
Wystarczy spojrzeć na początku jogi I ja bym powiedział, że na pewno nauki Buddy historycznego są bardziej logiczne niż to, co znajdujemy wedach, szczególnie jeśli pominiemy u Pani Szady, bo co jest właśnie taką kwintesencją tradycyjnej jogi? Jest to, że mamy problem. Problem jest taki, że cierpimy. Metodą na uwolnienie się od cierpienia jest medytacja. I dzięki tej medytacji uwalniamy się od tego kręgu na rodniej śmierci I osiągamy wyzwolenie rozumiane w przypadku buddyzmu jako nirwana. To jest de facto, jeżeli chodzi o ideologię, to jest kwintesencja jogi.
I dopiero co prawda właśnie Budda tego, co nauczony nazywał jeszcze jogą, ale już w Mahabharacie na Oki Buddy jest nazywany tchana jogą, czyli jogą przy pomocy medytacji. Tak, tak. I tak sam też bym spojrzał na sufit I inne ścieżki, które po prostu No oczywiście sufizm
[00:18:17] Piotr Marcinów:
się sam nie określał jogą, ale samo określenie, które są na sufizm, oni się nie nazywają tego sufizmem, bo ten izm jest czymś, co jest antytezą sufizmu tak naprawdę. Oni to nazywają tazałów, czyli ścieżka stawania się sufim, ścieżka stawania się osobą zrealizowaną na takich 1 z potencjalnych tłumaczeń, czyli w zasadzie takie opisowe, a osoby, które praktykuje, to mówią sufi, tylko tam zdaje się w XIX wieku jakiś brytyjski naukowiec uczony gdzieś tam spotkał sufi w Indiach. Oczywiście sufizm gdzieś tam się zrodził na Bliskim Wschodzie wcześniej, ale w którymś momencie trafił do Indii.
No I stwierdził, no to jak to są sufi, no to co oni praktykują? No sufizm oczywiście, nie? Natomiast to nie jest nazwa, którą tradycyjnie sufisie określali. I tak naprawdę ten Tazaunów to dla nich nie jest nazwa własna tej ścieżki jako takiej, tylko to jest nazwa własna mistycyzmu, poszukiwania duchowego. Tak samo jak Sufi mówi Sufi, to nie ma na myśli, że ten członek czy członkini szkoły sufickiej, tylko mistyk albo ten aspirujący mistyk, czyli ten, kto podąża tą ścieżką. Więc tak naprawdę, zresztą to widać w różnych tam, szczególnie w średniowieczu w Indiach, jak te ścieżki wpływały nawzajem na siebie, jak niektórzy nauczyciele byli uważani przez różne szkoły za nauczyciela, czy na przykład z tej strony sufickiej, bo Baba Farit, który był nauczycielem sufickim, był następcą Bachiara Kakiego, ale na przykład część tamntryków uważała go za nauczyciela I Sikofie go uważają za jednego z guru, który doprowadził do powstania sykizmu I jego wiersze są w guru doprowadził do powstania sikizmu I jego wiersze są w guru Gransa Hip.
Więc my tak sobie często historycznie gdzieś tam dzielimy te różne szkoły, ale w praktyce to było dużo bardziej zmiksowane, nie mówiąc też o tych wpływach takich nawzajem między sobą. Jak my kiedyś rozmawialiśmy na przykład o takiej naprawdę uderzającej wielu podobieństwach sufizmu, szczególnie sufizmu indyjskiego I tantry.
[00:20:47] Maciej Wielobób:
No I więc właśnie, bo tutaj chyba trzeba to powiedzieć, bo być może jeszcze nie wszyscy wiedzą, ale ty Maćku jesteś bardzo mocno zaingerowany w sufizm do tego stopnia, że jesteś nauczycielem sufickim. Jesteś szejkiem, tak? Sufickim.
[00:21:06] Piotr Marcinów:
Jestem w zasadzie morszinem, czyli takim starszym szejkiem. Czyli mogę więcej? Powiedz więcej. O sufizmie. To jest niebezpieczne. Całe moje życie opowiadam o sufizmie. Długo trwa ta rozmowa, ale może tak dla tych, którzy się nie zetknęli, bo kwestia jest taka, że większość osób, które słyszy hasło sufizm u nas w kraju, to sobie myśli, a tam jacyś tacy bardziej refleksyjni muzułmanie. A to nie do końca jest prawda, bo są faktycznie sufi muzułmańscy I to jest na pewno mocny nurt, ale też bardzo różne rzeczy znaczy, bo może znaczyć dla niektórych taką pogłębioną refleksję nad Koranem, a dla niektórych to znaczy faktycznie taką drogę mistyczną.
Ale jest też ten wątek, który współcześnie jest określany często jako sufizm uniwersalny, który zupełnie nieprzyklejony do żadnej religii, tylko szuka takiej esencji, która jest wspólna w sumie dla wszystkich systemów. Więc tak w wielkim skrócie, przynajmniej o tym sufizmie, który ja reprezentuję, że sufizm jest podobny do wielu różnych innych ścieżek I nie ma co ukrywać, bo stosuję podobne metody. Natomiast jest takich parę wyróżników. Jednym z takich wyróżników to jest koncepcja jedności ideałów religijnych, czyli sufit zakłada albo sufia, że w zasadzie wszystkie tradycje duchowe I religijne zaczęły się od tej samej inspiracji mistycznej, od tej samej bezpośredniej inspiracji, tutaj nie chciałbym powiedzieć, że nie wiem, boskiej, bo różne systemy sobie to różnie zdefiniują już, ale od tego samego jakiegoś wglądu mistycznego, a w zasadzie cała reszta jest takim czynnikiem, który jest związany z jakimś kontekstem historycznym, politycznym, trochę z osobą założycielską itd.
Itd. No bo trudno oczekiwać na przykład, żeby system wypracowany przez Buddę, który wyszedł z ascetyzmu, a później uczył wszystkich, ale głównie uczył mnichów I mniszki, żeby był podobny jak na przykład system wypracowany przez proroków starotestamentowych albo Mahometa, którzy byli przywódcami politycznymi jednocześnie. I gdzieś tam to było związane z jakimś też ich wpływem politycznym na tę sytuację. Więc to jest taki 1 wątek, czyli sufit wcale nie dąży do jednolitości tego I żeby wszyscy byli jednolici, ale dostrzega jakby tą samą iskrę inspiracji mistycznej w różnych systemach. I w zasadzie nawet niektórzy taki był współczesny sufi I Dristszach, definiowali, że sufizm to jest właśnie to, co sprawia, że dany system nie umiera religijny, że to jest to mistyczne jądro, które jest wszędzie.
Drugi taki wyróżnik sufizmu to jest taka idea trojakiej równowagi, że z jednej strony szukamy równowagi w życiu wewnętrznym, czyli w tym życiu, można powiedzieć, medytacyjnym. Z drugiej strony równowagi w życiu zewnętrznym, czyli w życiu społecznym, zawodowym, rodzinnym, jeżeli ktoś prowadzi, a z trzeciej strony równowagi pomiędzy jednym a drugim. Więc to też od razu nadaje charakter szkoły, która od samego początku jest szkołą świecką. Znaczy byli oczywiście jacyś tam aseci się zdarzali I mówimy o tak zwanych zakonach sufickich, ale to jest takie nie do końca umiejętne tłumaczenie sufickiego terminu TARICKA, czyli ścieżka, droga, bo jakby zakony sufickie nie były związane na przykład z celibatem I jakby bardzo często ci uczestnicy tych zakonów mieli swoje rodziny, a nawet w niektórych szkołach było to mocno zalecane.
Czyli jak na przykład mamy takiego słynnego Sufiego jak Rumii, no to on miał żonę I tam przynajmniej dwóch, trzech synów miał, o ile pamiętam, nie pamiętam, czy więcej dzieci. Więc to jest drugi taki wyróżnik. Trzecim takim wyróżnikiem, przynajmniej do części szkół, na przykład do Tantry, do której sufizm jest bardzo podobny, jest pozycja nauczyciela, że ten nauczyciel nie jest takim prawie Bogiem albo wręcz Bogiem, tylko jest starszym bratem, starszą siostrą, starszym przyjacielem, starszą przyjaciółką. I to jest takie, na przykład różni od takich szkół, powiedzmy, które są blisko Tantry, w której mamy tę muru jogę. No I w zasadzie przy tym wszystkim jeszcze trzeba powiedzieć o jednej rzeczy, o esencji sufizmu, że to wszystko jest prawda, co powiedziałem wcześniej, ale bez powiedzenia tego, że sufizm jest ścieżką radykalnej miłości, to tu wszystko będzie nieprawda. I co to znaczy, że sufizm jest ścieżką radykalnej miłości? Że sufi tak naprawdę, brzydko mówiąc, ma wszystko inne gdzieś poza tym, żeby w każdej chwili starać się coraz mocniej kochać, I w każdej chwili starać się coraz dojrzalej, pełniej ofiarowywać I przyjmować miłość.
Więc dlatego np. W sofizmie nie znajdziemy jakichś dyskusji na temat, oczywiście ona się pojawia, szczególnie w takich ludowych wątkach sofizmu, na temat spraw pośmiertnych I przed, nie wiem, naszym urodzeniem, no bo kocha się teraz, nie? Jak ja będę myślał np. W kategorii nagrody po, to to nie jest prawdziwa miłość. Albo to jest taka powiedzmy, może nie mówię, że nie jest prawdziwa miłość, ale ale jest taka niższa jednak forma miłości ewidentnie. Więc tak w dużym skrócie.
[00:27:29] Maciej Wielobób:
Jeśli przyglądam się różnym teksom akademickim, to w przeciwieństwie do tego, co Ty poruszysz, do tego właśnie takiego trochę bardziej luźnego związku sufizmu z islamem, czy nawet takie wątki, które są już niepołączone specjalnie z islamem, to jednak w Akademii to chyba przeważa pogląd, że sufit to jest tradycja islamska, muzułmańska.
[00:27:56] Piotr Marcinów:
Trochę tak jest, ale jest to związane moim zdaniem z lenistwem intelektu. Przykro mi to mówić, bo nawet jak odpuszczając troszeczkę tę tradycję wcześniejszą, to współcześnie mamy wyraźnie szkoły, które się deklarują jako uniwersalne. Jest szkoła Inayatakhana. Są te jakby wątki, które od Idrisa szacha wychodzą. Jest to, co się wręcz nazywa Universal sofy order po angielsku, czyli szkoła od Sarkara Gohara Szachiego. I to takie, które mi przychodzą od kopa do głowy, a pewnie o iluś tam nie wiem nawet. Więc to już w ogóle wyrywamy jakiś wątek połowy sufizmu współczesnego.
I uważam, że w badaniach jest to nieuczciwe trochę. A jak sobie sięgniemy na przykład do początku sufizmu indyjskiego, no to jak mój nurt Dincishti zaczął uczyć w Adżmerze, to jest XIII, XIV wiek gdzieś, to od samego początku nie trzeba było być muzułmaninem, żeby jakby dołączać do grona jego uczniów. I to było kontynuowane w całej szkole tej indyjskiej, czyli tej na przykład, z której wyszły te wszystkie pieśni sufickie. Myślę, że jest to trochę niestety lenistwo intelektualne badaczy. Do tego jest tak, że jednak wiele osób, które piszą o sufizmie, to są muzułmanie, ci badacze.
I to nie ukrywajmy, że jakoś wpływa na nas, szczególnie w takich naukach humanistycznych, nie? Ja byłem kiedyś badaczem w naukach humanistycznych, w naukach pedagogicznych konkretnie, 20 lat temu I mam pełną świadomość, że gdzieś tam jakieś nastawienie I paradygmat, który badacz przyjmuje, to jednak w jakiś sposób warunkuje, jak nie same badania, a nawet często same badania, to warunkuje na przykład dyskusję wyników. Druga kwestia jest taka, że jednak wielu tych takich przedklasycznych I klasycznych sufich O, ale taki przykład na przykład nieobiektywizmu.
Ja bardzo lubię takiego człowieka, u którego kiedyś można powiedzieć, uczyłem się czytania Rumiego. Nazywa się Doktor Omid Safi, ale on zawsze wszystko naciąga do tego, żeby było, że jest to muzułmańskie. Napisał kiedyś taki artykuł, zresztą bardzo popularny, że z Rumiego się usuwa wątki muzułmańskie, jak się go tłumaczy na języku zachodnie. I oczywiście, że Rumie się odnosił do różnych historii koranicznych, no bo to było czym żyła społeczność tego rejonu, w którym on mieszkał I tworzył. Nie mówiąc o tym, że Rumi był, zanim został mistykiem, to był doktorem teologii. Natomiast teraz nawet jakbym mógł w to uwierzyć, co mi tu pisze, to słuchałem 1 z ostatnich podcastów Amida. I na nim zakończyłem ostatniego podcastu przynajmniej na jakiś czas, bo były takie słowa, które Inayad Khan powiedział o sufizie.
Sufizm narodził się w krajach arabskich, dojrzał emocjonalnie w Persji, na przykład ci Perscy poeci wszyscy tacy jak Rumi, oczywiście Rumi mieszkał w obecnej Turcji, ale pisał po persku, a osiągnął swoją kulminację w Indiach. I to były słowa inaeta, które są zapisane w tekstach I to są w tekstach, które były tam redagowane bezpośrednio przez jego uczniów I jeszcze były sprawdzane później przez badaczy I tak dalej. Między innymi przez Donalda Grahama, którego miałem okazję poznać, że był edytorem tych dzieł zebranych w nowej wersji, takiej sprawdzonej na każdą stronę. A Omit w swoim podcaście mówi, że Inatykan powiedział, że Islam narodził się w krajach arabskich I dojrzał emocjonalnie w Persji, a osiągnął kulminację w Indiach. Czyli ewidentnie po prostu wprowadził słowo, hasło, które włożył w usta I na jatach, których on nie powiedział.
I Omir jest badaczem, pracuje na uniwersytecie, wcześniej pracował na innym uniwersytecie I teraz on produkuje te artykuły na przykład. Więc myślę, że dużo tych ludzi, którzy piszą o sofizmie, jest muzułmanami. A z drugiej strony, jak sobie pośledzimy historię różnych sufizmów, to zobaczymy, że ci sufi byli prześladowani. Mamy prześladowanych sufich na przykład w obecnym Pakistanie, do dzisiaj często. Mamy, nie wiem, na przykład najsłynniejszego Monsura Alhallaża, który został powieszony za doświadczenie mistyczne I za nauczanie ludu itd.
Więc teraz czemu? Prawdopodobnie wielu słów ich tamtych czasów po prostu deklarowało się do bezpieczeństwa własnego, bo nie każdy był tak wysoko postawiony, jak na przykład Rumi czy Ibnarabi, który pozycja ich społeczna chroniła ich przed ewentualnymi represjami, albo nie każdy żył w takim rejonie. Nawet kiedyś Mirek Piróg organizował takie spotkania filozoficzne w Katowicach, to się nazywał Karmnik Filozoficzny, ja to mówię o sufizmie, ale przychodzili głównie filozofowie, ludzie zainteresowani filozofią I mieli taką dyskusję. Właśnie padła taka teza I to nawet nie z mojej strony, tylko z tam przybyłych filozofów, że bardziej to wygląda jakby oni deklarowali swoją przynależność do islamu z racji chęci uniknięcia jakichś represji.
Natomiast jak weźmiemy sobie z kolei tego Rumiego wspomnianego, to Rumii przecież pisze w pewnym momencie, pisze: Nie jestem muzułmaninem, nie jestem buddystą, nie jestem chrześcijaninem, nie jestem Żydem. Moją religią jest miłość, a moją świątynią jest każde serce. Albo w innym miejscu piszę, trochę bym teraz nie zmaścił tego, bo poezja z pamięci można ją bardzo ładnie zepsuć. Kochankowie Boga nie potrzebują religii. Kochankowie Boga mają jakby ukochanego, czy ukochaną. Perski język nie ma rodzajów, więc trudno to przetłumaczyć. Więc są te wątki I wiele jest na styku, ale nawet jak zlekceważymy to wszystko, co jest na styku przez lata, to mamy ten sufit indyjski, już pomijając który zaczął tę tradycję przyjmowania nie muzułmanów do szkół sufickich, to mamy na przykład szacha Kalimulacha, który pisze, jest taki piękny traktat Miska żebracza, w której on zaczynał I mówi: Oto ja, tutaj wasz pokorny sługa Kalimullah I to jest moja Miskarze Bracza, w której zebrałem te smakowite okruchy z różnych tradycji I od różnych mistrzów.
No I później te poszczególne ustępy tekstu się nazywają pierwszy, kęs drugi, kęs trzeci, a jak są jakieś takie dopiski, to są okruchy do kęsa pierwszego, więc w ogóle konsystencja jest urocza. I on tam pisze na przykład, ci sufi robią tak tą praktykę, a ci robią tak. A na przykład w Advita Vedancie oni to robią tak. Jest to równoznacznie zestawione. Albo mamy na przykład traktat o ludzkim ciele przypisywany Moynodinowi czy Sztiemu, ale prawdopodobnie napisane 3 wieki później, który jest sufickim wykładem teorii czakry. Więc generalnie gdzieś tam albo pierwsze spisane u pani Shady to są przecież na zlecenie Darii Cosha, czyli sufickiego księcia, następcy tronu, który potem został ścięty przez swojego brata okrutnego Arandzeba, ale który był sufim I doprowadził do przetłumaczenia u paniszad na perski. I w ten sposób zostały spisane chyba wcześniej niż w Saskrycie.
Więc jest to takie zjawisko, które trudno gdzieś tam ująć I na pewno jest duża część sufif, którzy się czują muzułmanami, jest też duża część, którzy nie czują I nie jest to tylko nowoczesne zjawisko, bo jeszcze sobie przypomniałem z takiego wątku, że przecież mamy Majmonidesa, który był Żydem I sufim.
[00:37:12] Maciej Wielobób:
O, to ciekawe. Trochę po sobie
[00:37:14] Piotr Marcinów:
nauczanie. A współcześnie mamy inną szkołę, Inayati Majmoni się nazywa, która z jednej strony czerpie z sufizmu Inayati, czyli od Hazrata Inayata Hanna gdzieś tutaj. Powinien być za mną, ale nie wiem, o tutaj, jak się wychylę za moim ramieniem, a z drugiej strony z jakichś wpływów chasydzkich. Więc Być może jest to po prostu dużo szersze zjawisko niż się badaczom śniło.
[00:37:46] Maciej Wielobób:
Dla mnie zupełnie fascynujące są te wątki, kiedy czasami czytam I słyszę na jakichś podcastach o wpływach na sufizm filozofii greckiej, szczególnie mam tu na myśli neoplatonizm, który wywarł ogromnie na całą kulturę Zachodu I na chrześcijaństwo również. Ale chciałbym powrócić do trochę innego wątku, bo porównałeś trochę sufit do Tantry. Ja widzę duże podobieństwo do bardzo specyficznego rodzaju jogi, bardzo popularnego w Indiach, do bacti jogi.
[00:38:30] Piotr Marcinów:
Bacti jest. Na pewno duże podobieństwo, bo jest ten wątek miłości jako wątku takiego wiodącego. Przy czym ja muszę powiedzieć, że nie czuję się jakimś tam ekspertem od Bakty, oczywiście zetknąłem z nią I też gdzieś tam trochę ją zgłębiałem, ale Bakty joginem osobiście nigdy nie byłem, więc być może ktoś tutaj mnie później odsłucha tego I skoryguje, ale mam wrażenie, że w paktti jest wątek taki, że ta miłość to jest gra bogów I że my tak jakby możemy w niej uczestniczyć, ale to jest ta gra Bogu. Oczywiście tutaj się odnoszę przede wszystkim do tego bengarskiego baktyzmu, czyli tego chyba najbardziej popularnego na Zachodzie. Oczywiście Bakti to kurde są od, jest wisznuickie phakti, jest przecież shiwaickie phakti I to bardzo wczesne nawet ciankaria miała jakieś tam hymny takie phakti I to jest bardzo szeroki wątek. Ja nawet kiedyś robiłem jakiś kurs na temat tego, ale najbardziej popularny jest ten faktyzm z tego wishnuizmu Pękalskiego, Gaudia.
I tam takie wrażenie odbije. Ty troszkę miałeś więcej styczności, więc możemy za chwilę skorygować. W Sufielmie natomiast mistyk chce stać przyjacielem Boga I tam się oddziela trochę to bycie wyznawcą od bycia przyjacielem, że można kogoś kochać jako wyznawca, ale nie ma zrozumienia wtedy, a jak się pojawia zrozumienie, to ja jestem przyjacielem, więc nawet jest to sformułowanie takie, jak się mówi do niektórych słów Wallia albo Wallia, czyli przyjaciel, przyjaciółka, w domyśle przyjaciel Boga, przyjaciółka Boga albo nawet na Boga się mówi właśnie albo Walli przyjaciel, który chroni w takim domyśle.
I na przykład wątek tego inicjacji I nauczania jest taki trochę związany, że Ty chcesz się zaprzyjaźnić z absolutem, więc przyjaźnisz się z kimś, kto się przyjaźni już z tym przyjacielem przez duże P. Więc ten wątek przyjaźni I tego zrozumienia tak wygląda. Myślę, że też pozycja nauczyciela jest trochę inna, bo szczególnie ten bengalski wiesz nuizm, mam wrażenie, że jest blisko tantry w takim podejściu do guru. Natomiast niewątpliwie jest tam dużo takich paraleli I na przykład są tacy pakistańscy sufi, to są tacy bracia Farita I As I Abo Mohammad I oni śpiewają generalnie muzykę suficką, pięknie śpiewają, jednocześnie mają niesamowitymi mistrzami techniki, a jednocześnie mają taki luz, Tacy wyluzowani są jakby po prostu gdzieś tam na imprezie śpiewali, ale też śpiewają piosenki phaktyjskie typowo, mają tam jakąś piosenkę o Klisz nie pamiętam, już nie pamiętam dokładnie co to. Jest pewnie jakiś kir czy badczan tradycyjny.
Nie wiem, jaki jest Twój stosunek, bo Ty się zetknąłeś z kolei mocno z baktyzmem, tym węgarskim.
[00:42:06] Maciej Wielobób:
No tak, tak, tak. W tym bengalskim szczególnie mocno się podkreśla takie podejście, które de facto nie za bardzo różni się od podejścia religijnego, jak mamy na Zachodzie. Podkreśla się właśnie tę różnicę pomiędzy baktą a Absolutem, ale są też szkoły, w których właśnie celem bakterii jest zjednoczenie się z tym absolutnym, przyjęcie natury absolutu. Więc w ramach samej Backti jest duża rozpiętość I jak się wydaje, im bliżej jest pewne podobieństwo, tym więcej jest po prostu dyskusji. Nie chcę użyć konfliktów, ale rzeczywiście konflikty też się zdarzają na temat interpretacji. Czym ostatecznie jest ta backtioga?
Czy to oznacza de facto zjednoczenie się z absolutem rozumianym lub bardziej tak jak właśnie w Adwenta, w Edancie. Czy mamy tu do czynienia z takim
[00:43:27] Piotr Marcinów:
Saguną Brahmanem?
[00:43:30] Maciej Wielobób:
Tak, tak, tak. I de facto jest tą relacją. Tak sobie wyobrażamy na zachodzie, bo jest Bóg I nie wiem, jakaś tam relacja wieczna.
[00:43:43] Piotr Marcinów:
No tak. Ja myślę, że sufizm w jakiś sposób na przykład filozoficzny, to jest gdzieś tam by był blisko w sensie takim właśnie na przykład baktyjskim do Ramanudży, a z kolei w takim widzeniu absolutu bardziej może do adwajty, bo sufizm w takim ostatecznym widzeniu jest dosyć abstrakcyjny.
[00:44:06] Maciej Wielobób:
Albo do neoplatonizmu.
[00:44:08] Piotr Marcinów:
Albo do neoplatonizmu. Te wątki są takie. Trzeba pamiętać w ogóle, dyskutując o wszelkich tradycjach duchowych, że generalnie one są ciągłą sztuką reinterpretacji. I to bardzo widać właśnie w Indiach chyba najbardziej, że tam na przykład mamy takie joga Sutry Pan Dżaliego, które padły gdzieś tam dzisiaj ta joga klasyczna I mamy mnóstwo komentarzy do nich I joga klasyczna była szkołą dualistyczną, jak wiemy. A na przykład komentuje Siankara, nie? Napisał tą Vivaranę swój komentarz I komentuje oczywiście z perspektywy jednościowej, nie?
Więc, Ale interpretuję I w sumie jakby się uprzeć, jak odkleimy się od tego tekstu I zamierzeń Patanjally'ego, to trzyma się kupy ten komentarz jego, nie wiem, jak Ty uważasz. Więc tak, chociaż ja akurat nie uważam jak wielu Shangary za najwybitniejszego filozofa Indii, jakbym już miał kogoś z wedanty dawać, to bym dał Ramanudże.
[00:45:25] Maciej Wielobób:
No tak, Ramanudże, cały jego projekt filozoficzny to de facto było w kontrze do Shangar. Achaari. Dlaczego? No bo właśnie Ramanudże był wielkim bakt I oginem.
[00:45:43] Piotr Marcinów:
To znaczy z jednej strony w kontrze, ale z drugiej strony tak jakby trochę uzupełniając te luki w doktrynie Shangary. Przynajmniej ja to tak trochę zawsze odbierałem. Bo dla ciebie na przykład, z tego co pamiętam, to jednak ten wątek tego wishnoizmu bengalskiego to był jakiś wątek, który trochę tam kształtował Twoją duchowość w pewnym okresie.
[00:46:15] Maciej Wielobób:
Tak, tak, tak. I on był w kontrze, w mocnej kontrze do Sankarachali. I de facto to jest taki mocno ekstatyczno-mistyczny pogląd I podejście do Bacti jogi. Pomimo tego, że jak się wydaje najbardziej popularnym tekstem tej szkoły jest Paga Wadgita, ale Paga Wadgita właśnie poddana odpowiedniej reinterpretacji, bo jak się wydaje, ta Bactis, Bagavagity jest taka bardziej, no nie jest taka ekstatyczna, jak już tu mamy właśnie w Bacti Bengalskiej.
[00:47:06] Piotr Marcinów:
Jest to jakiś wykład jednak doktryny, a w sumie tą ekstatyczność to bardziej widać w jakiejś poezji. Tak jak na przykład weźmiemy poezję, miałeś przyjemność albo nieprzyjemność, ale rzeczy Ci się podobało poezję Alwarów, no to tam już widać tą ekstatyczność. No. Mam na komputerze, na jakiś kurs czytałem kursantom I kursantkom, bo tam nawet była 1 pani spośród tych alwarów, a to IX wiek, wiesznuizm, a wiesznuizm tak raczej do dzisiaj nawet ciężko kobiety dopuszcza do takiego mistycyzmu.
[00:47:54] Maciej Wielobób:
No właśnie, wiesz co, jak byłem w maju, to Kryszna Maczaria, to należy trochę powiedzieć do tych, którzy się nie orientują, jeśli chodzi o historię. Kryszna Maczaria jest niezwykle ważną postacią, jeśli chodzi o Kraśne Macel jest niezwykle ważną postacią, jeśli chodzi o współczesną jogę, jak to ładnie nazwałeś za akademią. Ważną postacią dla jogi posturalnej, bo od niego mamy zarówno jego uczniem był Ayengar, mamy Yoga Ayengarek, uczniem był Potavi George, mamy Ashtancza jogę I od niego też pochodzą różnego rodzaju
[00:48:29] Piotr Marcinów:
winasy. Natomiast on sam był No I też była intratevy, która jest mało znana w Europie, ale na przykład w Ameryce Południowej jest najbardziej znaną nauczycielką jogi.
[00:48:38] Maciej Wielobób:
O, okej, okej. No więc właśnie, ale on sam był wishnuitą. Tak, I to w tym polu. Czyli Parakalamud,
[00:48:47] Piotr Marcinów:
czyli część tej, czyli sam Pradai, czyli tej wishnuickiej szkoły.
[00:48:52] Maciej Wielobób:
No więc właśnie, kiedy tam właśnie byłem na południu, to z kolegą z Węgier, de facto dzięki jego inspiracji, staraliśmy się odnaleźć tę głowę, tego parakalamat w Mai Sur. No tak, to jest taka szkoła sensu stricte mistyczna, wisznuicka I mocno wydantyczna, zakorzeniona w tradycji Rama Noji, więc te różne wątki szkoły się ładnie przenikają. Natomiast dla mnie ta trudność była taka, że odczuwałem dosyć mocno, że ten system jest skostniały w tym sensie, że mentalność taka, no nazwijmy tu Castowa jest dosyć jeszcze mocna. Gabor, właśnie ten przyjaciel z Węgier, który szczególnie był zainteresowany, on chciał się tam uczyć.
Więc właśnie ta głowa z tego Shivaischau na południu Indii, chodzi o jasne, nie ma problemu, możesz z nami studiować. Przyjedziesz na 2 lata, no ty się sunskrej, to masz żonę, nie masz, znajdziemy ci. Więc to jest ogrom Żeby po prostu zagłębić się w ten nurt, to po prostu de facto trzeba wszystko poświęcić, porzucić, pojechać, zamieszkać I się kompletnie włączyć w ten
[00:50:31] Piotr Marcinów:
No albo tak samo wiesz, z bajką ortodoksyjną.
[00:50:36] Maciej Wielobób:
Chciałem tylko powiedzieć o jeszcze anegdoty, bo to może być dosyć ciekawe. Ta czaria, czyli ta głowa, on chyba jeszcze żyje, Schliwaj Schnałów z Melkotte, zaprosił mnie tam do siebie, był bardzo szczodry, bardzo fajnie nas ugościł, ale z drugiej strony posiłki zawsze osobno. To było jakieś tabu związane z tym, że np. W posiłku razem nie jedliśmy. Dlaczego? Bo właśnie nie było inicjowane w system.
[00:51:15] Piotr Marcinów:
To z kolei opowiem ci coś na drugim krańcu, bo jednym z takich największych sufich Indii był Nissamudin Aurija. On rezydował w Delhi I jedną z takich podstawowych zasad jego szkoły było, że ktokolwiek przychodził, to najpierw mu dawali jeść I potem w ogóle się załatwiało cokolwiek, o co przychodził. I czy to przyszedł facet, czy kobieta, czy ktoś przyszedł jakoś tam nisko urodzony, czy to dostawał, gadano z nim I tak dalej. I to było w ogóle stricte zaplanowane jako metoda, że po prostu każdy jest akceptowany I że każdy w jakiś sposób jest z taką miłującą dobrocią przyjmowany, niezależnie kim jest, kiedy przychodzi czy kiedykolwiek tu był, czy nie wiem, bywał, a potem przestał być I po 10 latach przyszedł. No I potem człowiek z tym wychodził na ulicę z tym zasobem I chciał go stosować.
To była podstawowa zasada. Ona była spisana wręcz w szkole Niza Młodana, że jak ktoś przyszedł, to najpierw mieli mu dać jeść I pogadać z nim, a wtedy ewentualnie jakieś tam inne sprawy.
[00:52:34] Maciej Wielobób:
A jak się właśnie wydaje, że w kulturze indyjskiej kto z kim je było miejscami, przynajmniej w niektórych szkołach, bardzo, bardzo obostrzone. I wynikało z podziałów klasowych, czy przynależności
[00:52:53] Piotr Marcinów:
do danej szkoły albo do danej grupy społecznej. W tej chwili oczywiście różne szkoły się rozluźniły trochę lub powstały takie wątki bardziej luźne. No ale w jakiś sposób luźne podejście do tego systemu Warncast, no to mieli sufit, no bo przyszli skądinąd I nie byli w tym. Część Tantry tak luźno podchodziła, powiedzieć. O tak, no. A część to dopiero jakiś tam XX wiek, nie? Przecież, zresztą nawet do dzisiaj przecież są takie szkoły adwajty ortodoksyjne, które trzeba się urodzić facetem braminem, żeby móc tam zostać inicjowanym w to. No właśnie, też mi się w to nie. Pamiętam, że byli jacyś, ja już nie pamiętam kto to był, wasista był takim chyba wielkim joginem, który był krzatrią, ale został wyniesiony do tej godności Bramina, to on by nie mógł.
[00:53:49] Maciej Wielobób:
No przecież Kryszna I Ardżuna to też są moje chacieje. A przecież to są jedni z najważniejszych przedstawiciele. O
[00:54:01] Piotr Marcinów:
Budda też by się nie załapał albo Jina Mahavira. Więc są takie szkoły, które do dzisiaj, ale jednocześnie są takie, bo np. W Advicie jest ten Devine Life Society przez Shivanandę założony, który zaczął robić takie rzeczy bardzo postępowe jeszcze jak na tę szkołę, zaczął inicjować kobiety, cudzoziemców itd. Nie pozostał nadal w tej formule takiej klasztornej przynajmniej częściowo, a jednak wprowadził takie rzeczy. Nie kryształcz, ale tylko Shivannanda nawet inicjował pocztowo, Pakował szatę I odsyłał. Ja jeszcze jak się trochę uczyłem na jakichś kursach z The Divine Life Socienti, to tam był dostęp do różnych podręczników I tam to było, że inicjuję pocztą, jak ktoś nie może przyjechać I wysyłam szatę.
Widziałem, że ostatnio już nie ma części tych podręczników na tych stronach. Czy się zmieniło? Zmieniła jakieś tam gówno tanie. Bardzo, bardzo był postępowy. Chociaż nam się może wydawać, co jest dziwnego w tym, że na przykład człowiek Zachodu albo kobieta mogli być inicjowani. Dla nas to jest normalne, ale my już jesteśmy w tym wychowani, a facet trochę wyszedł przeciwko temu, w czym był wychowany. Zresztą Krystiana Aczaria też.
[00:55:31] Maciej Wielobób:
A no tak, tak. A z drugiej strony właśnie mi się przypomina, bodajże byłem w Madule, chyba jest to 1 z najważniejszych ośrodków I tradycyjnej Edward Tavedanty. Chciałem wejść do jednej z świątyń. Nie byłem wpuszczony, chociaż byłem bardzo zainteresowany. I wyobraź sobie moją ogromną frustrację, kiedy mnie nie wpuszczono, bo oczywiście mam nieodpowiedni kolor skóry, ale zakonnica hinduska była wpuszczona. Ja sobie myślę: kurde, ona jest z innej religii, ją wpuścili. I jaka jest różnica? No w kolorze skóry była jawna dyskryminacja, a z drugiej strony w innych miejscach. Pamiętajmy, że w Indiach rasizm też występuje.
Ale są też takie miejsca, gdzie każdy będzie mógł wejść. Pamiętajmy, że może wejść.
[00:56:31] Piotr Marcinów:
Różne szkoły różnie podchodziły do tego. Taka była kwestia. Ale to też czasami było, że 1 szkoła do jednej rzeczy podchodziła luźno, a do innej zupełnie nie luźno, a jakaś inna odwrotnie zupełnie. Więc też trudno o jakiś taki ogólny wątek przedstawić jako reprezentatywny dla wszystkich.
[00:56:53] Maciej Wielobób:
Na pewno można powiedzieć, że różne szkoły tantryczne I związane z hactic głównie były bardzo otwarte dla wszystkich. I są, bo łyso.
[00:57:03] Piotr Marcinów:
No bo też przeciwstawiały się trochę temu porządkowi, takiemu takiemu zastanemu, nie? To był 1 z tych wątków, na którym myślę stanęła tantra, że z jednej strony przeciwstawiamy się temu podziałowi na sacrum I profanum I jakby udowadniamy, że wszystko może być sacrum, a z drugiej strony temu porządkowi społecznemu, nie? Zresztą na przykład widać w takich współczesnych wątkach, nie? Jak był taki tantric XX-wieczny Sheshi Anadnaburti, to on bym powiedział, jak taki lewitujący anarchista pisał te jego teksty. Więc zresztą bardzo duży sens, wiele tam bardzo sensownych postulatów I też wiele bardzo takiego sensownego spojrzenia na te skostniałe elementy tradycji indyjskiej było, więc polecam.
Trochę książek po angielsku jest wydanych. Nie wiem, czy po coś jest, ale w Polsce działała ta organizacja założona przez Ananda Morty'ego, to się nazywała albo nazywała przynajmniej wtedy Ananda Marga. Ale nie wiem, czy coś tłumaczyli na polski.
[00:58:13] Maciej Wielobób:
Nie wiem, nigdy się w niego nie zgłębiałem. To jest ciekawe, że poruszyłeś ten wątek anarchistyczny, bo widzę, że część mnichów Buddytki czy Buddystów też właśnie odwołuje się do tego motywu anarchizmu.
[00:58:33] Piotr Marcinów:
Ja się nie dziwię, bo jednak skoro mówimy o wolności duchowej, a pojawia się ten wątek Mokrzy Mukti whatever, no to czasami trzeba jakby porzucić te różne więzy po drodze. Na przykład w sufizmie są takie różne idee tzw. Stacji I stanów, czyli tych etapów na ścieżce. Stacje to są te etapy, które się wysiłkiem własnym zdobywa, a stany to są te, które, że tak powiem, są dane nam w darze. Jedną ze stacji Stanów jest wygnanie, bo człowiek jakby musi na tej drodze do wolności odciąć się od tego, co go wiąże z różnymi toksycznymi rzeczami I czasami to jest np. Odcięcie się od jakiegoś członka rodziny itd. Tam często jako tę metaforę wygnania jest podawany Jan Chrzciciel to jego takie można powiedzieć samo wygnanie na pustynię, w którym, że tak powiem, on się naradza jako prorok. Więc jest ten wątek wygnania, bo teraz czasami widzę Ja go bardzo rozumiem, ja go bardzo czuję I ja trochę go przeszedłem w swoim życiu też, jak Ty zresztą pewnie trochę wiesz.
Moim zdaniem to jest ważny wątek, bo teraz widzę dużo takiej jakiejś ultrakonserwatywnej, ofennych naukach duchowych, a może ona zawsze była, ale teraz mi bardziej przeszkadza, że na przykład Ty coś musisz mieć, jakieś tam relacje z kimś, bo inaczej to może bardziej jest widoczne w jakichś takich rzeczach typu już trochę z pogranicz duchowych typu jakieś ustawienia Hellingera, przynajmniej w tej klasyce. Nie wiem, jak to teraz wygląda w praktyce, bo mają z nic wspólnego. Ale doświadczenie życiowe uczy, że czasem przynajmniej ta odrobina tego rozsądnego anarchizmu jest potrzebna.
Zresztą jak sobie popatrzymy, no kurczę, a Budda trochę nie ma takich wątków anarchistycznych albo Jezus Chrystus na przykład. Przecież Jezus Chrystus teraz to by był, jakby przyszedł tu do Polski nauczać, to kurczę sporo tych, którzy się na niego powołują, powiedzieli, że jakiś lewacki anarchista, Albo komunistyczny wręcz. Zawsze był ten wątek trochę oderwania od tego, co było normalne. Przecież Budda się np. Przeciwstawia wedom.
[01:01:33] Maciej Wielobób:
Nawet
[01:01:35] Piotr Marcinów:
Baga Vadgita, którą wiele osób traktuje, przynajmniej ja np. Byłem taki uczony, że to jest taka esencja u paniszat. U paniszady są przecież częścią wed. Wet. Jest tam taki ustęp, ja nie pamiętam dokładnie, który to jest moment, ale myślę, że też go pamiętasz, że nie uzyska się wyzwolenia za pomocą środków uzyskanych, polecanych przez WEDYCH.
[01:01:57] Maciej Wielobób:
Tam jest taki moment, że Gita mówi, że osoby uczone są oszomione tym kwiecistym językiem wed. Ale to, co oni osiągają, to tylko karmakanda, czyli te cele doczesne. Natomiast tutaj się naucza tego, co jest ponad tym, tego, co jest wieczne I niezmienne I dąży się do zrozumienia absolutu. Więc to jest super ciekawe, tym bardziej, że właśnie Haga Waditas została promowana do tego wzniosłego stanu u pani Shadda. Przecież sama jako tekst
[01:02:33] Piotr Marcinów:
nie jest u pani Shaddem, ale się mówi gito pani Shad. Nie jest, ale często nawet jak się ją podaje w całym takim, to jest Bagawadgito u pani Shad, czyli Czyli u pani Shad. Że u pani Shada pieśni pana czy pieśni przegagawanda. Nie wiem, jak to ładnie przetłumaczy. Pana to tak jednak się kojarzy męsko trochę po polsku. A tu chodzi o angielski zwrot lord, który co ciekawe angielskim na przykład nie jest męski, bo jak mieliśmy królową Elżbietę, to ona była na przykład 1 z jej tytułów, to był lord of Ile of man. Okej.
Kiedyś taki człowiek mi doskonale tłumaczył to, on mówił, że to, ja już nie pamiętam tego źródłosowu staroangielskiego, ale że to było słowo, które znaczyło ten, który zapewnia chleb w tym danym rejonie. Po polsku jednak pan to pan I jeszcze się tak trochę kojarzy szlachta I fordalen.
[01:03:36] Maciej Wielobób:
Feudalne zależności w Polsce to jest po prostu. Zresztą w Indiach też, przecież
[01:03:43] Piotr Marcinów:
bardzo mocno nam stał feudalizm I to też wpływa czasami na rozbudowanie niektórych hierarchii duchowych. Wiem, że mówiąc to nie zbieram przyjaciół nowych, ale tak jest. W Indiach też ten feudalizm był dosyć mocny I to widać w niektórych wątkach. Do dzisiaj w polityce widać też. No
[01:04:09] Maciej Wielobób:
tak, w ogóle jest super ciekawe, bo przecież nie ma czegoś takiego jak hinduizm I rozumiane jako 1 religia czy 1 ścieżka.
[01:04:23] Piotr Marcinów:
O tym, co pomyślałem, jak powiedziałeś o tym sufizmie I islamie, że część osób mówi, że to jest hinduistyczna. A tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak hinduizm, można by powiedzieć o hinduizmie jako pewnej kulturze. I wtedy w pewnym sensie można powiedzieć, że sufit wyszedł z tej kultury islamu, aczkolwiek tak naprawdę z tej kultury judeo-chrześcijańsko-islamskiej, bo to jest dość źródło. Przecież te różne źródła, na które się powołują, to już były w judaizmie pewne początki. Więc tak też wtedy mi przyszło to do głowy, że większość ludzi mówi hinduizm, ale ja jakbym w ogóle tego używał, to bym używał w takim sensie, jak na przykład Feuerstein używał jako tą kulturę wedyjską, ale ja np. Staram się mówić, że wedyjskie, bo trochę poznałem ludzi z różnych jakby, nie wiem, jakby to powiedzieć, denominacji hinduistycznych.
Naprawdę czasami jest bardzo daleko obok siebie leży. Czasami niektórym wątkom wisznuickim będzie bliżej do chrześcijaństwa niż na przykład pewnym wątkom shiwajckim czy shartystycznym. Więc naprawdę czasami one daleko od siebie leżą, ten hit. Więc już czasami nawet ryzykowne jest mówienie o wishnoizmie jako całości, o siwalizmie jako całości, o smartyzmie jako całości, o siaktyzmie. Siarktyzmie się jeszcze wydaje taki stosunkowo spójny jako całość.
[01:06:14] Maciej Wielobób:
Te podziały, jeśli chodzi o to, co my rozumiemy przez Hindui, to są tak głębokie, że można tam wręcz powiedzieć to, jak się mówi, że w Polsce dwóch Polaków, 3 partie polityczne, to tam dwóch hinduisów I 3 różne religie. To, co najczęściej się mówi, że właśnie hinduizm jako taki wspólny mianownik to jest, że się uznaje autorytet WED. No ale już wspomnieliśmy tak, nawet Baga Wadita w jakiś sposób uznaje autorytet WED, ale też krytykuje, reinterpretuje jednocześnie. Reinterpretuje I naprawdę stwarza nową jakość. I tak można powiedzieć o wielu różnych szkołach czy podejściach.
No właśnie, trudno znaleźć ten 1 mianownik, Najczęściej, kiedy my się hinduiliśmy, to jest po prostu coś, co to jest duchowość pochodząca z Indii, która mniej lub bardziej uznaje autorytet VED, ale różnica między tymi różnymi podejściami jest
[01:07:17] Piotr Marcinów:
ogromna. Ogromne. I tak naprawdę te niektóre odrzucające wedy są bliżej wed filozoficznie niż takie, które się powołują na te wedy. Jak to musisz np. Buddyzm I weisheshhike? Wydaje mi się, że więcej takich elementów, które ewidentnie człowiek widzi jakieś tam podobieństwa, to jest buddyzmie niż w niektórych tam wątkach weisheshhike, czyli tej filozofii przyrody.
[01:07:44] Maciej Wielobób:
A czy nie wiem, co masz na myśli pod słowem wet, bo one przecież też są niejednorodne?
[01:07:50] Piotr Marcinów:
Tak, tak, tak. I tak naprawdę przecież tam ludzie z tych różnych tradycji, no to oni z tych rodzin bramińskich pielęgnują te części Ved przypisane rodzinie, czy tam ich klanowi.
[01:08:05] Maciej Wielobób:
Dokładnie. I też, no właśnie, wydaje mi się, że Budda znał Wedy, ale jednocześnie on, bo to widać poprzez język, którego on używa, ale z drugiej strony on się im sprzeciwiał I też nierzadko reinterpretował. Chociaż najbardziej taki oczywisty przypadek to jak on reinterpretuje to kim jest Bramin. To nie wystarczy się urodzić w rodzinie Bramińskiej, to jeszcze trzeba zwracać uwagę na sprawy duchowe I wtedy to, czy się narodziłeś w rodzinie Bramińskiej, nie ma większego znaczenia, tylko liczy się tą pracę duchową, którą ktoś wykonał.
[01:09:02] Piotr Marcinów:
Cóż Ja myślę, że odrzucał też wersję z jednej strony odrzucenie pewnego porządku społecznego, który za nimi stoi, tak ja to odbieram, no z drugiej strony odrzuca pewne ograniczenia w tej duchowej ścieżce, które one narzucają.
[01:09:24] Maciej Wielobób:
Ale też odrzuca pewne koncepcje metafizyczne. Na przykład właśnie, jeżeli chodzi o ten cały bagaż metafizyczny, szczególnie związany z u pani Shadami. Tam oczywiście same u pani Shady nie wykładają nam jednej doktryny metafizycznej, ale tam pewne wątki się pojawiają. Szczególnie jest mowa I Brahmana I w autyzmie tego nie ma, co więcej jest nawet pojęte doktrynę Anaty, czyli po prostu sprzeciwienie się konceptu realizacji.
[01:10:02] Piotr Marcinów:
Tego jakby ja.
[01:10:04] Maciej Wielobób:
No właśnie, że tak naprawdę nie ma jakiejś nic, a przynajmniej nie doświadczamy żadnej niezmiennej esencji, tylko jedyne co doświadczamy, coś co jest zmienne, przemijające. Ale z drugiej strony jest też trochę podobieństwo pomiędzy niektórymi mężczyznami pani Szatowim, na przykład te słynne Netii, Netii, Netii, Netii, Netii, Netii, równie dobrze mógłby to powiedzieć Budda. I jedyna różnica jest też, że po prostu Budda też odrzuca Atmana I Brahmana jako coś, co nie jest nam dane w Poznaniu. Nie ma podstaw, żeby uznawać ten autorytet. Więc te związki są ciekawe.
[01:10:56] Piotr Marcinów:
Bo tu może warto słuchaczom powiedzieć, że często te wątki buddyzmu, z którym się spotykamy współcześnie, to niekoniecznie mają dużo wspólnego z tym wczesnym buddyzmem, że on był tak bardzo, bym powiedział, psychologizujący I głównie Budda się skupiał na tym wątku, tutaj był np. Taki dosyć podobny do Patanjally'ego, który był nieco później. Znaczy Patanjally mocno podobny do niego, że skupiali się na tym wątku takim psychologicznym, a na przykład oczywiście dużo osób na Zachodzie się styka z buddyzmem emethertańskim, który jest bardzo taki ezoteryczny I metafizyny. I bardzo hindui. I bardzo hindui to jest też wpływy z jednej strony bonus, z drugiej strony siwalizmu kaszmirskiego.
Później z kolei w drugą stronę te wpływy też zdaje się były, więc niekoniecznie teraz wszystkie te współczesne szkoły są takie bliskie tych nauk Buddy. Chyba najbliżej jest Heravada, Aczkolwiek tam też są ci tacy, którzy bardziej się skupiają, bym powiedział, na tych tekstach soelastycznych, a ci, którzy starają się do tych bezpośrednich kazań do tego.
[01:12:09] Maciej Wielobób:
Dokładnie, do wczesnego buddyzmu. Tak, to jest prawda.
[01:12:13] Piotr Marcinów:
Mnie to bardzo bawiło, że ci mnisi, którzy chcieli wrócić do tych bezpośrednich słów buty, to oni byli postrzegani na początku trochę jako tacy buntownicy. Był taki wątek. No,
[01:12:28] Maciej Wielobób:
tak. Ale też właśnie dla mnie jest fascynujący wątek, jak się przenikają te różne wątki, bo np. Takie pierwsze teksty hatalogiczne to są buddyskie, tybetańskie, buddystantryczne, to są te pierwsze takie wąskie chatailogiczne I dopiero później mamy znacznie większy wpływ, Przynajmniej z tego, co ja swego czasu studiowałem, to tak to wyglądało, że dopiero później pojawi się znacznie mocniejszy wpływ hinduizmu, czy jeszcze iwalizmu.
[01:13:03] Piotr Marcinów:
Oczywiście trudno powiedzieć, od kiedy te wątki tantryczne liczyć, bo tą tantrę zawsze się trochę trudno definiuje, a pewne koncepcje, które się później w tantrze rozwijają, to mamy już w Upniszadach. Tatra jest chyba w ogóle, tak mi się wydaje, taką szkołą, którą najtrudniej umiejscowić, gdzie jest jej początek. Wiemy, kiedy się mocno rozwijała, ale gdzie postawić ten punkt 0 w TANTRZE?
[01:13:31] Maciej Wielobób:
Tak, tak. Była też tantra, która chciała być bardzo blisko takiej ortodoksji społecznej, społeczeństwa hinduistycznego. Była też tantra, która zrywała z tym wszystkim. Znowu, jak wszystko związane z jogą I z Indiami jest dosyć skomplikowane I trudno tu szukać łatwych uproszczeń.
[01:14:03] Piotr Marcinów:
Bo też w tym wszystkim trzeba pamiętać, bo często się spotyka w ogóle taki wątek, że ktoś mówi, że mówi o, to nie masz racji, bo ta moja doktryna jest lepsza czy coś. Trzeba pamiętać, że zawsze doktryna jest jakąś pewną metodą, czy pewną mapą. Mapy nie należy mylić z terenem, jak się mówi w wielu tradycjach. Tak, tak, tak. A jak się pomylą z terenem, to człowiek nie trafi tam, gdzie trzeba. I tak naprawdę trzeba pamiętać, że nie można jednej metody praktycznej porównywać z drugą, bo się zazwyczaj gubisz te ważne elementy, które są w tamtych. On tekst. I się nie rozumie jako całości.
Dlatego też z kolei trudne jest łączenie sensowne. W zasadzie jedyne sensowne łączenie jest takie, że ma się tą jakąś wiodącą linię I do niej się dobiera najwyżej elementy samej techniki jakiejś takiej z innych środków.
[01:15:10] Maciej Wielobób:
A to muszę ci się pożalić. To jest połączenie dwóch różnych doktryn,
[01:15:14] Piotr Marcinów:
to przeważnie wychodzą różne dziwne potworki z tego.
[01:15:18] Maciej Wielobób:
Ja się muszę ci się pożalić, bo ja to nawet mam na takim poziomie estetycznym, bo bardzo często jak są jakieś nagrania z mantrami, to się wrzuca z mantry od Sassa do lasa. Ja wtedy cierpię, bo tu jest z jednej tradycji, tu jest z drugiej I ja się zastanawiam, czy ta osoba zna znaczenie tych mant, badjanów, czy to ona robi. Właśnie dla mnie to jest ciężkie, nawet nie na takim konceptualnym poziomie, ale już nawet na takim estetycznym. A I to nie przeszkadza.
[01:15:56] Piotr Marcinów:
Bo trzeba pamiętać rzeczywiście, że każda mantra miała swoją satchane, nawet Ohm ma swoją satchane, która jest opisana w Mondukieł Paniszadzie, po części przynajmniej ta doktryna stojąca za nim. Gaia Trimantra też ma Gaia Trimantra Sabhandę I tak dalej, I tak dalej. Większość ludzi nie zwraca uwagi. Ja nie wiem, czy to jest takie złe zjawisko. No może to chyba wszystko zależne od człowieka. Zależność. Tak, tak, tak. I też od tego, co ktoś oczekuje, bo jak ktoś, ja pamiętam, że miałem taką kolegę, w ogóle wątek zupełnie innej beczki, ale trochę się sprowadza do tego samego, który miał takie problemy trochę psychologiczne I on w ogóle jest ateistą, ale takim twardym ateistą.
Ale miał takiego znajomego, zresztą z kręgów brodaczy, jakiejś grupy dla brodaczy, które były muzułmaninem. I on mówił, że uspokaja słuchanie tej recytacji Korany, gdy słuchałem I faktycznie uspokajało. Ja nie mam pojęcia o czym. Oni. Nie lubię islamu, jak nie lubię żadnej religijnej. Ale naprawdę mnie to uspokajało. I myślę, że część mantr ma taki wątek, no bo tak jak arabski, perski, aramejski z naszych tu kręgów, to Sascrid I te różne inne języki indyjskie I tybetański w sumie też są takimi mocno wibracyjnymi językami.
Więc mogą mieć taki wątek trochę tej penetracji I rozluźnienia jakiegoś działania. I to nawet chyba są jakieś badania na ten temat. Nie chciałbym się tak powoływać, że na pewno, bo czasami badania, bo 1 badanie nie czyni nauki tak naprawdę, musi być trochę tych badań zrobionych mocnych I jakieś metaanalizy I wtedy możemy mówić o jakiejś nauce wokół czegoś. Ale z tego, co mi się kojarzy, tam były jakieś takie analizy I faktycznie, że ludzi te mantry na przykład w Songcrett się uspokajały, nawet jak nie wiedzieli, jakie jest znaczenie. Natomiast oczywiście w samej praktyce chodzi o dużo więcej. Jest jakby cała nauka, która stoi za daną mantrą.
Były takie tradycje, jak tradycje tantryczne, w których się uważało, że w ogóle to nie będzie działać, jak się nie zostało inicjowane w tę mantrę. Były takie tradycje, które troszkę luźniej do tego podchodziły, ale jednak gdzieś to było związane z różnymi rzeczami, które stoją za tym I pewną nauką. Nie wiem, czy czytałeś tę moją najnowszą książkę o mantrach sufickich. Pewnie nie, bo jest duża I trochę przeraża, nie? Wiedziałem. No to tam jakby te tzw. 99 boskich imion, to jest to, co można by uznać za sufickie mantry. Każdej jest poświęcony rozdział, bo są pewne wątki psychologiczne I pewne wątki metafizyczne, które mu temu odpowiadają.
I można pracować z tą, można powiedzieć, substancją taką metafizyczną na różnych poziomach. Można na usuwaniu pewnych przeszkód psychologicznych, można na kształtowanie właściwości serca, takie jak miłująca dobro, współczucie itd. A można właśnie gdzieś tam na poziomie takiej jedności czy nawet powyżej jedności pracować. I tak jest z każdą mantrą, że to nie jest tak, że to jest jakieś tam fajne słowo, tylko to jest naprawdę bogate w różne znaczenia. I w zasadzie w tych wszystkich tradycyjnych jest to obudowane zazwyczaj jakąś zapchaną, jakimiś naukami itd.
Tak jak mówimy o jodze, to myślę, że warto by było I w ogóle o wszystkim, co tam wokół tej duchowości indyjskiej, jakbyśmy nie chcieli jej całej sprowadzać pod jogę, to myślę, że warto może by było wspomnieć o relacji nauczycie-uczeń, bo w sumie w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o tradycji indyjskiej, to można powiedzieć też rzecz przeciwną o niej, ale 2 rzeczy są pewne. Relacja nauczyciel-uczeń, aczkolwiek oczywiście wyglądająca bardzo różnie w różnych tradycjach I to, że ważny jest ten łańcuch uczniowi nauczycieli, czyli to, co się bywa nazywane parą, czyli linią przekazu, czy są pradają, tradycją, czy u sufitu silsilą, shajarą odpowiednio.
I to jest na pewno ważny wątek, że jest ten uczeń I I nauczyciel jak u tych Jedi I Sithów. Zawsze u moich dwóch.
[01:21:02] Maciej Wielobób:
Ale z drugiej strony, faktycznie.
[01:21:07] Piotr Marcinów:
A to już się wychowałem.
[01:21:08] Maciej Wielobób:
No bo właśnie też nie zawsze to jest bierz I przyjąć, że właśnie te początki jogi mają wśród śramanów, czyli tych osób, które dążą do wyzwolenia z kołowrotu na ogień śmierć, praktyki medytacyjne I praktyki estetyczne. A do szamanów zaliczamy też oprócz dżnistów, które przetrwały do naszych czasów, to mamy właśnie dżnistów, ale mamy też buddystów. I to, co Budda mówił, że on nie wyznacza swojego następcę, tylko właśnie, że deharma, nauka powinna być nauczycielem. Nie ma tego wątku parampary, ale z drugiej strony później on się mówi. Ale to klasztory.
[01:21:54] Piotr Marcinów:
Tak, są klasztory. Więc moim zdaniem tamten wątek inicjacji samej pełniło przyjęcie tych święceń mnisich.
[01:22:05] Maciej Wielobób:
Ale to wtedy by było, że buddystami są tylko mnisi, a to przecież nie jest tak, bo jest cztero Budystami są też świeccy I to zarówno kobiety, jak I mężczyźni.
[01:22:19] Piotr Marcinów:
Tak świeccy świeckie, mnisi, mniszki.
[01:22:23] Maciej Wielobób:
To jest super ważne dla budy, żeby właśnie było nie tylko mnisi I mniszki, ale też świeccy obu płci.
[01:22:34] Piotr Marcinów:
No I to była taka akurat rewolucja społeczna, bo to było około VI wieku p. N. E. Tak,
[01:22:41] Maciej Wielobób:
wykluczenie kobiet było dosyć mocne, chociaż mam wrażenie, że z czasem to wykluczenie było jeszcze większe. Tak,
[01:22:54] Piotr Marcinów:
tak naprawdę w zasadzie ta tradycja była mało feministyczna.
[01:23:02] Maciej Wielobób:
Poza takimi dalej małymi, nie? Ale nie było tańsze. Potem
[01:23:05] Piotr Marcinów:
długo, długo, długo nic był sufizm. I takie troszeczkę wątków w tantrze było takie, które były takie lekko uchylone drzwi, a potem dopiero XX wiek. Na takie jakieś grubsze dopuszczenie kobiet do praktyki. Oczywiście niby tam w u paniszadach występują kobiety jako nauczycielki, prawda? Ale właśnie, czy to znaczy? Czy faktycznie ona istniała? Czy jest jakimś tam archetypem pewnym, który przedstawia? Czy przez to właśnie taki kontrast społeczny chciano wywołać większy efekt w tym przekazie.
[01:23:47] Maciej Wielobób:
Ja po prostu myślę, że właśnie, że na początku ten system nie był taki skostniały I nie był taki ograniczony. Gargi jest super ważną postacią, ale ona właśnie też jest tylko 1. Tak, tak. Z tych wszystkich mędrców I dyskutantów wymienionych w u Pani Shale ona jest 1. Jest świetna I wygrywa te dysputy, ale jest 1.
[01:24:14] Piotr Marcinów:
Tak samo później w tej tradycji wisznuickiej to mi przychodzi do głowy tylko 1 ta poetka Antall. Ona się bodajże nazywała, o ile pamiętam. Już dokładnie nie pamiętam, jak umiejscowić w czasie, ale to był gdzieś pomiędzy IX a XI wiekiem, a cała reszta chłopy. Więc tutaj myślę, że takiej wolności trochę dopiero ten XX wiek, szczególnie ta końcówka jego I początki przyniosły, że faktycznie gdzieś tam z kolei ta bariera zostaje pokonana I to nawet zostaje w takich szkołach trochę skostniały, bo buddystybetański był taki trochę skostniały w tym względzie.
Można było mniszką zostać, ale jednak raczej do nikim tam istotnym na tej ścieżce.
[01:24:59] Maciej Wielobób:
No właśnie był ogromny ruch, żeby na przykład ponownie wprowadzić w pełni wyświęcone miszki, to w różnych tradycjach, szczególnie chyba w buddyzmie tybetańskim ich status tych mniszek nie był najwyższy. No I problem był też w Buddyzmie Teravada, gdzie po prostu te mniszki wyginęły z czasem. I co? I żeby ponownie wprowadzić mniszki do tej tradycji buddyjskiej, no to ogromne kontrowersje do tej pory są. Co prawda to się udało zrobić teraz, mamy mniszki, ale najlepiej one się mają mimo wszystko na Zachodzie. Taka jest prawda. W Australii I tak dalej. W niektórych krajach w dalszym ciągu pomimo tego, że one są wyświęcone, nie są uznawane.
[01:25:57] Piotr Marcinów:
Tutaj wiesz, przecież u nas na Zachodzie też jest tam, że jak był ten, nie wiem, papież Franciszek świętej pamięci już, no to nie był taki jak ten patent jedyny właściwy. To jakaś pomyłka tam. Normalnie to jest namaszczony przez Boga, ale ten chyba nie. Dużo było takich dyskusji w tych środowisk, takich bardziej w stronę ultraprowicową.
[01:26:24] Maciej Wielobób:
Tak, tak.
[01:26:28] Piotr Marcinów:
Więc to chyba różni jest, ale to też pokazuje, skoro wolność, to też ten umysł musi być wolny od tego. Chociaż wielu narzeka, że to takie złe czasy na medytowanie, to ja uważam, że są świetne, bo jednocześnie jakby trochę mamy w ogóle możliwość porzucenia tych różnych ograniczeń społecznych, które naprawdę było trudno porzucić 100 lat temu myślę. No oczywiście. Tak samo jak te decyzje, które ludzie podejmowali. 100 lat temu, 150, Człowiek o niczym nie decydował. Wyszedł za tego, kogo chcieli rodzice albo co wynikało z jego pochodzenia społecznego. Pracował w czymś, co wyznaczyło jego społeczne pochodzenie. Wyznawał religię, jaką wyznawali jego rodzice itd. O niczym nie decydował.
A tutaj nagle może o wszystkim, dlatego teraz ludzie czasami mają trudność zdecydowanie, bo bardzo dużo tych decyzji się zrobiło. To jest taka wada.
[01:27:41] Maciej Wielobób:
To jest taka wada, ale z drugiej strony musimy wziąć pod uwagę, dlaczego mamy teraz tyle wolności. To jest zasługa jednak demokracji, nauki I emancypacji związanej właśnie z rozwojem I przemysłem. Przemysł umożliwia emancypację kobiet.
[01:27:59] Piotr Marcinów:
Niestety, ale wojny też. Wojny.
[01:28:04] Maciej Wielobób:
O tym się nie mówiło.
[01:28:05] Piotr Marcinów:
No I oczywiście działania samych emancypantek. Jednak ten przecież w Polsce np. Kobiety mogą głosować od 1918. Czemu? No bo te emancypantki tak tam po prostu stały nad głową temu Piłsudskiemu I jego współpracownikom, że wprowadzili to od razu. I myślę, że to jest taki ładny akurat wątek naszej historii, bo przecież są takie kraje jak Szwajcaria czy Luksemburg, co wprowadzono w latach 70. Dopiero możliwość głosowania kobiet albo Holandia, która się taka wydaje demokratyczna. To ja pamiętam, że do któregoś roku kobieta mogła głosować w wyborach, ale za zgodą męża tylko. I to jeszcze nie były takie dawne lata, takie jak 260.
Czy coś.
[01:28:48] Maciej Wielobób:
Więc pod pewnymi względami żyjemy teraz w najlepszych czasach I to dzięki postępowi na zachodzie mamy mocno rozwiniętą demokrację, mamy niezależność finansową, więc dlatego możemy wyznaczać swoje własne cele. Minusem jest taki, że po prostu musimy wziąć większą odpowiedzialność.
[01:29:12] Piotr Marcinów:
Ale czyż odpowiedzialność nie jest takim wątkiem, który w jakiś sposób właśnie trochę nakreśla tę przestrzeń naszej wolności I naszej duchowości, co za tym idzie, jakby użyć tego słowa.
[01:29:31] Maciej Wielobób:
Czyli jednak kończymy trochę polityką, ale w pozytywnym. Wiesz co, bo ja kiedyś właśnie byłem młody, byłem mocno zafascynowany kulturą indyjską I filozofią, I różnymi rzeczami pochodzącymi z Indii. No, ale dlaczego mogłem to wszystko głębiej I studiować? Dzięki osiągnięciom kultury Zachodu, dzięki nauce, dzięki sekularyzacji. Także jak starszy się robię, tym coraz bardziej doceniam kulturę Zachodu. I to jest też fascynujący, jak np. Buduj przychodzi na zachód czy np. Sufisk, to też przyjmuje, nie może być ślepy na kulturę, która jest tutaj. Powinien
[01:30:23] Piotr Marcinów:
być, bo też powinien być, bo zobaczmy, jak było na początku z buddyzmem Tbetańskim, że przyjeżdżał lama I on uczył ludzi, których tam widział raz w roku, a czasami rzadziej, tak samo jak uczył wcześniej ludzi w klasztorze, których widział codziennie. A to troszeczkę inne praktyki można robić, trochę inaczej w kontekście są ludzie, a jeszcze tamci np. Wychowani są w pewnym kontekście.
[01:30:46] Maciej Wielobób:
O tak.
[01:30:48] Piotr Marcinów:
Później się zaczęli pojawiać tacy Lamowie, którzy troszeczkę ogarnęli ten kontekst zachodni, szczególnie ci, którzy tam byli na uchodźstwie z Tybetu później. Nie mówiąc o tym, że globalizacja też tak działała, że troszeczkę kultury się bardziej rozumiały, chociaż cały czas mam wrażenie, że trochę ten kolonializm, to widmo kolonializmu na naszym myśleniu gdzieś tam zalega I takiego właśnie plus europocentryzmu. Myślę, że to jest właśnie ciekawy czas tej wymiany. Ta wymiana np. Zachodziła cały czas gdzieś tam w Indiach, ale ona też przecież zachodziła pomiędzy, wydaje mi się, że np. Musiała zachodzić w starożytności pomiędzy Grecją a Indiami.
[01:31:44] Maciej Wielobób:
O tak, to na pewno. W którąś stronę
[01:31:47] Piotr Marcinów:
na pewno medyczne idee chodziły.
[01:31:51] Maciej Wielobób:
Ale też mamy
[01:31:53] Piotr Marcinów:
te dosze w Iurwedzie I mamy humory u Hipokratesa. I wydaje się nawet, że nie wiadomo, czy te humory Hipokratesa nie były wcześniej niż te dosze w Iurwedzie. Więc gdzieś tam musiała być jakaś wymiana. Zresztą za czasów Arabów z kolei, Bliskiego Wschodu tego rozwoju, kiedy ta kultura arabska była najbardziej światła na świecie, to z kolei bardzo duży był ruch między Bliski Wschód a Indie. Więc tak samo.
[01:32:28] Maciej Wielobób:
Ale greckie źródła mówią o ginosofistach, czyli o ascetach, którzy najprawdopodobniej przybyli z Indii I którzy byli buddystami. Też się oczywiście mówi o A tego akurat nie wiem, nawet to jest prawdziwe, ale też się mówi o wpływie właśnie tych zakonów buddyjskich na powstanie tych różnych motywów ascetycznych w chrześcijaństwie.
[01:33:01] Piotr Marcinów:
Może tak być, to nie w ich prawie strony, ale gdzieś tam na pewno te wpływy jakieś wzajemne były, więc to gdzieś tam zachodzi. To często zachodzi na takich wielkich przestrzeniach czasowych, że trudno to zauważyć w małym wycinku czasu, ale jak się przyjrzy naprawdę z szerokiej perspektywy, to to widać. Czasami nie wiadomo, w którą stronę te wpływy były, a może były obie na raz. Więc to zachodziło. Teraz to trochę zachodzi w krótszym odcinku czasu. Ale to moim zdaniem ciekawe, bo możemy korzystać jakby z tego dorobku I wschodniego, I zachodniego, I każdy z nich ma swoje wady I zalety.
Albo możemy połączyć tą wiedzę wyglądową z wiedzą np. Naukową. Moim zdaniem np. Zarówno system asanowy zyskuje z różnymi zdobyczami nauki, w sensie np. Nauki opowieści choćby, ale różnych rzeczy, które teraz wiemy o ruchu, jak I system pewnej psychologii logicznej zyskuje też przez zetknięcie się z niektórymi wątkami współczesnej psychologii albo znajduje takie dopełnienie czy wyjaśnienie.
[01:34:15] Maciej Wielobób:
To była strategia przecież, jeśli chodzi o te kraje związane z THR-A-wadą, że po prostu oni zaczęli się bać, że po prostu kolonizacja I przyjść różnego rodzaju nauczycieli Zachodu, którzy nawracali na chrześcijaństwo, spowoduje zaniknięcie buddyzmu I oni zaczęli zgłębiać różne nauki. Niektórzy
[01:34:45] Piotr Marcinów:
ci nauczyciele
[01:34:49] Maciej Wielobób:
Zachodu krytykowali budynek za różnego rodzaju praktyki, które były czasami związane z magią, z różnymi rytuałami, zabobonami. I to wymusiło pewien powrót do źródeł, jeśli chodzi o kraje właśnie buddyskie, jak mam tu na myśli strzelankę, Tajlandię czy Meimar. Ale też wymusiło, że oni zaczęli powiedzieć, o, przecież nasze nauki nie ma takiego konfliktu pomiędzy odkryciami naukowymi, a np. Odkryciami Buddy. Dla Buddy. Nie ma problemu, że świat powstał 1000000000 lat temu. Jest wiele różnych światów, jest Big Ban, że wszystko powstało w 7 dni I kobieta powstała z żebrat.
[01:35:45] Piotr Marcinów:
Nie mówiąc już o tych takich wątkach filozoficznych typu, że jak tak człowiek popatrzy, to mogę mieć na myśli coś, co odkryto np. W tej stosunkowo nowej fizyce, np. Mechanice kwantowej czy czy w jakiejś tam powstawanie cząsteczki z pustki itd. Boże, z próżni, nie w pustkę. No ale Więc tak, to jest też ciekawe, takie zestawienie tych różnych wyglądowych rzeczy. Oczywiście też może być tak, że część z tych rzeczy my sobie tak lubimy dopełniać.
[01:36:25] Maciej Wielobób:
Oczywiście tak było, tak było. To było też trochę wybieranie. Tak, to z pewnością.
[01:36:31] Piotr Marcinów:
A myślę, że to takie dopisywanie naukowości do duchowości tam, gdzie jej nie ma, robi źle jednemu I drugiemu. Tak samo jak robi źle nauce szczególnie, ale I duchowości też wypełnianie luk w nauce Bogiem, Absolutem, czy jakkolwiek tam sobie ktoś definiuje jakąś rzeczywistość przez duże RZ. Więc ja bym na pewno uważał na ten wątek.
[01:37:03] Maciej Wielobób:
Ciekawe. To będziemy powoli kończyć. Ja widzę tylko chciałem skomentować twoją koszulkę, bo widzę, że to masz Keatlową. Keatlową, jak tam Keattley. Chyba, że chcesz jeszcze coś dodać.
[01:37:20] Piotr Marcinów:
Myślę, że też nie chodzi o to, żeby zamęczyć słuchaczy. Dobrze, że się dobrze bawimy, ale jeszcze ktoś musi go posłuchać. Mam ich dosyć dużo, chociaż akurat chyba teraz więcej robię innymi ciężarami niż kettlami, ale po prostu ja jestem człowiekiem, który nie lubi chodzić na zakupy I gdzieś tam kupowałem z jakiejś jednej firmy kettlowe koszulki, to one są po prostu dobre na mnie I dobrze na mnie leżą. Sobie kupiłem wszystkie wzory, które mieli. Więc w związku z tym mam głównie koszulki z ketlami. W ogóle bardzo fajna rzecz. Może taka ciekawostka. Synkretyzm.
Ale może taka ciekawostka, bo pamiętam, nie wiem, czy ty też kojarzysz te klimaty, ale tak 20 parę lat temu, jak ktoś powiedział na jodze, że po prostu chodzi na siłownię, to po prostu była obraza majestatu I w ogóle. Ja pamiętam, że wtedy nie byłem zupełnie ćwiczeniami siłowymi zainteresowany, ale na przykład tak sobie pomyślałem kurde, nigdy w życiu bym się nie ważył, nawet już wtedy jako ten nauczyciel jogi, powiedzieć komuś, jak on kocha tę siłownię, żeby na nią nie chodził, bo chodzi na jogę. Tak było. A teraz tak naprawdę na przykład dźwiganie ciężarów, np. Trójbój siłowy, bardzo dobrze jest rozwinięty w Indiach.
Nie mówiąc o tych, to się nawet nazywa po angielsku Indian clubs, czyli te takie mniejsze maczugi. Buławy. Buławy. To podobno przyszło z Persji, ale jest tam bardzo rozwinięte. I plus te kalisteniczne różnych rzeczy, co goście skaczą na ten słupek. Zapasy indyjskie, Na przykład Morshida Leehan, nauczyciel moich nauczycieli był zapaśnikiem. A na przykład mój nauczyciel, pan Jan Rancicengupta wyciskał ciężary. I zupełnie nie miał z tym problemu. Za to robił takie pokazy, że robił wdech, kładli mu taką platformę na klatce I mu słoń wchodził na zatrzymanie oddechu na tę klatkę, takie bardzo indyjskie.
Hindusom zupełnie nie przeszkadzało akurat, a na zachodzie wszyscy byli 20 parę lat temu bardziej papiescy od papieża. To tak trochę w ramach takich ciekawostek.
[01:39:49] Maciej Wielobób:
I w ramach ciekawostek Platon też uprawiał zapasy.
[01:39:55] Piotr Marcinów:
Z tego co pamiętam, to nie pamiętam już, u których filozofów, ale u części z nich ten wątek kultury fizycznej był bardzo istotny.
[01:40:03] Maciej Wielobób:
Kalos kagatos, rozwój kultury fizycznej.
[01:40:07] Piotr Marcinów:
Filozofię grecką musiałbym sobie trochę powtórzyć, przyznam szczerze, ze wstydem, ale też trudno ogarniać wszystko.
[01:40:16] Maciej Wielobób:
No dobrze Maćku.
[01:40:21] Piotr Marcinów:
Kończymy tym optymistycznym akcentem. Mamy nadzieję, że was nie zanudziliśmy swoim flowem. A jak będziecie mieli pytania, to można pytać Piotra albo mnie, gdzie to będzie opublikowane kiedyś I jak będą jakieś komentarze pod tym, to też jesteśmy otwarci na dyskusję I polemiki nawet. Bo ja myślę, że w ogóle właśnie można by jeszcze skończyć też takim wątkiem, że nie wiem jak dla Ciebie, chyba dla Ciebie też, ale dla mnie na przykład taki wątek wielostronnego dialogu jest ważny w praktyce. Jednej strony takiego dialogu można powiedzieć z samym sobą, czy z pewnymi częściami siebie.
Jak by już to po buddyjsku potraktować, to z tymi zewnętrznymi, bo przecież tam ja nie ma. A z drugiej strony dialog z nauczycielem, a z trzeciej strony dialog z tradycją I gdzieś w tym dialogu się rodzi to doświadczenie, a nie na zasadzie na przykład przejęcia czy ich poglądów, Tylko gdzieś tam na styku na przykład tych poglądów rodzi się jakieś tarcie, jakieś doświadczenie. I to jest to, co jest wartościowe takie w moim odczuciu. Być może to jest takie doświadczenie, że ktoś nas wzruszył I poruszył jakieś czułe strony w naszym sercu, a być może się kompletnie nie zgodziliśmy. Ja się na przykład wspierałem z moimi nauczycielami, chociaż byli starsi sporo ode mnie, ale oczywiście z wielkim szacunkiem I kulturą, ale czasami się spieraliśmy. Z Mahmudem się do dzisiaj czasem wspieram, ale my też w większości rzeczy się zgadzamy, bo Mahmud jeszcze żyje.
[01:42:07] Maciej Wielobób:
Należy dociekać. Jedyne, co chciałem powiedzieć, że w buddyzmie, jest ja na pewno psychologiczne, natomiast co do tego wymiaru metafizycznego, to już jest trochę bardziej pod górkę, ale ja jest, nie bójcie się.
[01:42:22] Piotr Marcinów:
Tak, bo niektórzy w ogóle odrzucają to ja, zanim w ogóle ogarnęliśmy jego poziomie. To jest taki problem czasami. Może teraz chyba troszkę rzadziej się spotyka go, ale w takich czasach, co my zaczynaliśmy, to było popularne, że na przykład się uciekało od jakichś swoich zaburzeń psychicznych w praktykę. Oczywiście jest tak, że jak ktoś ma jakieś zaburzenia psychiczne, to nie może praktykowe. Na pewno wymaga to jakiejś większej delikatności I trzeba na pewno też zwrócić uwagę, czy nie ucieka od pewnych rzeczy, którymi człowiek się powinien zająć.
[01:42:59] Maciej Wielobób:
Tak, tak, tak zwany spiritual bypassing, czyli ucieczka
[01:43:04] Piotr Marcinów:
od problemu. Tak, takie de facto jakieś tam wyparcie czy dosocjowanie pod pretekstem praktyki. Oczywiście można to zrobić wszystkim, można to zrobić, nie wiem, bieganiem, ćwiczeniami fizycznym, chociaż rzeczami, które są dobre normalnie, bo przecież bieganie jest dobre dla człowieka, szczególnie robione prawidłowo I budowana ta wydolność stopniowo, ale można na przykład je użyć do tego, żeby nie myśleć o swoich problemach I nic z nimi nie robić I one gdzieś tam narastają, a my tylko je wypieramy. No I tak samo jest też z medytacją. Trzeba o tym pamiętać, że na przykład sufi doradzają, żeby z problemami się konfrontować z taką jakością łagodności serca pełnego miłującej dobroci, ale łagodności, która nie jest pasywna, tylko która wychodzi naprzeciwko na konfrontację, ale z taką łagodnością.
Myślę, że jak ktoś np. Z taką łagodnością kiedyś wyszedł konflikt z innym człowiekiem, to wie, jak to działa. Że wtedy czasami w ogóle, jak ktoś się tak jakby, licząc na agresywny odzew, nie trafia na niego, to się tak jakby rozmija. Ty nawet taki artykuł kiedyś napisałeś a propos Aheims, z tego, co pamiętam, jakieś sytuacje takie w kinie, nie wiem, czy pamiętasz.
[01:44:26] Maciej Wielobób:
A miałem tam pamiętam.
[01:44:29] Piotr Marcinów:
Że gdzieś tam siedzieli tacy bysi, jak się źle zachowywali, a Ty się obróciłeś, ale bez takiej agresji to powiedziałeś chłopaki. Wyrysowali, bo nie było takiej agresji w tym. Zgłupieli trochę. Nie oczekiwali tego problemu. I na co nie było agresji? Przeszkodami, kryzysami w życiu. Oczywiście to nie znaczy, że one przestaną istnieć, ale trzeba im wyjść naprzeciw, ale bez takiej przemocowości swojej. Dlatego też warto praktykować ścieżkę duchową, bo ona też uczy nas zauważać te części przemocowe w nas I uczy nas nie podążać za nimi. Też kończę, bo ja nie umiem kończyć transmisji.
[01:45:17] Maciej Wielobób:
Tym pozytywnym akcentem zakończmy. Dziękuję Ci bardzo Maćku za spotkanie I gdzie osoby zainteresowane mogą się czegoś więcej dowiedzieć na temat Twojej ścieżki czy Twoich książek? Gdzie chcesz ludzi wysłać?
[01:45:39] Piotr Marcinów:
Ja jestem taki trochę chyba właśnie już dziadem, bo ja zawsze odsyłam na moją stronę internetową, czyli maciejwielowob. Pl pl Tam to jest przeważnie coś na jakieś wpisy blogowe, można moje książki znaleźć też I tak dalej. Też jestem na jakichś tam Facebookach, na Instagramie trochę mniej, bo nie jestem taki ładny do Instagrama. Jakoś tak mniej czuję te obrazkowe media. Niby coś tam na YouTube wrzucam też I na jakieś Spotify podcasty. Nawet zdążyłem TikToka, ale wrzucam na niego raz na pół roku coś. Ale jest to dla mnie świetna rzecz, żeby się zmieścić w krótkim czasie, coś sensownego powiedzieć, bo jak widać średnio to umiem.
Zapraszam. Też jak ktoś by chciał zadać jakieś takie pytania, których nie chcę zadawać publicznie, gdzieś tam w komentarzach, to ktoś miał piszcie.
[01:46:40] Maciej Wielobób:
Super! Dzięki Maćku!
[01:46:44] Piotr Marcinów:
Dziękuję bardzo.
Wprowadzenie i tematy rozmowy
Polityka i społeczeństwo
Historia znajomości i joga
Mity i fakty o jodze
Dysputy i intelektualizm w jodze
Sufizm i jego różnorodność
Sufizm a islam
Porównanie sufizmu z innymi tradycjami
Kultura indyjska i jej złożoność
Relacja nauczyciel-uczeń w tradycjach duchowych
Mantry i ich znaczenie
Wolność i odpowiedzialność w duchowości
Wymiana kulturowa między Wschodem a Zachodem
Kultura fizyczna i joga